wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział VI

Strażnicy Pokoju przepuścili nas bez żadnych problemów. Nie rozumiałam tego, przede wszystkim nie rozumiałam Snowa. Dlaczego nam na to pozwala? Normalnych trybutów, na normalnych Igrzyskach z pewnością by rozstrzelał dla zasady, a teraz co? Nagle wszystko możemy czy może arena jest tak straszna, że będziemy tak czy inaczej umierać godzinami w cierpieniu i zgrzytaniu zębów? Nie wiedziałam. Ale nie podobało mi się to...
Część osób była zdegustowana naszym zachowaniem, część zezłoszczona. Innych mało to obchodziło. Niektórzy się z nami solidaryzowali, ale miałyśmy pewność, że nie wyszliby z nami. 
Z czystej ciekawości doczekałyśmy do momentu, kiedy reszta trybutów wjechała do hali. I wśród nich żadnego odzewu. Przycisnęłam guzik, przywołując windę.
- Nie, czekaj - oburzyła się Johanna. - Nie rozumiecie po co tu jesteście?! - Zaczęła się drzeć. - Trzeba coś zmienić!
Ludzie obrzucali nas zdziwionymi spojrzeniami.
- Johanna - przewróciłam oczami i starałam się zaciągnąć ją do jakiegoś bocznego korytarza.
- Nie macie nic do stracenia! - Kontynuowała, aż zatkałam jej usta i posadziłam na schodach. 
- Nie możemy się zachowywać jak niezrównoważone psychicznie - powiedziałam spokojnie, patrząc jej w oczy. - Musimy wszystko przemyśleć. A przecież wiesz po co tu jesteśmy. Żeby chronić Katniss. A żeby ją chronić musimy być z  nią w sojuszu, tak? Więc musi nas polubić. 
- Mam w dupie sojusz z tą dziewczyną - odparła Johanna kiedy ściągnęłam rękę z jej ust. - Ona nic nie rozumie, jest taka jak oni wszyscy. Jest tutaj...
- ... przez przypadek - dokończyłam. - Wiem. Wszyscy to wiemy. Ale chce czy nie chce, ludzie za nią pójdą. 
- Nie mam zamiaru starać się, żeby mnie polubiła - powiedziała Johanna i zwróciła wzrok w stronę trybutów z Dwunastki. - Ale tym blondynkiem to mogę się zająć...
Miałam przeczucie, że tym "zajęciem się" mogła zrobić więcej złego niż dobrego, ale nie miałam siły, żeby się z nią kłócić. 
- To ja postaram się urobić Katniss - powiedziałam i udałam się w stronę windy.
***
Kiedy tylko znalazłam się w swoim pokoju, padłam na łóżko. Ten cały plan był dość ryzykowny. Jakoś nadal nie ufałam Plutarchowi i wątpiłam, żeby Katniss mogła mnie szczerze polubić. Dużo większe na to szanse miał Finnick. A jakoś nie wierzyłam, że będzie chciała sojuszu i z nim, i ze mną. Czy będzie w ogóle chciała sojuszu - oto jest pytanie.
Nie znałam jej, nie wiedziałam jak zdobyć jej zaufanie. Ale znałam Haymitcha, który z pewnością ją trochę urabiał. Tylko czy miał na nią wpływ, a jeśli tak to jak duży? Mniejsza z tym. Następnego dnia czekał mnie pierwszy trening. Jak miałam go rozegrać? Wszyscy, którzy oglądali moje Igrzyska chyba wiedzieli jak walczę... A raczej jak walczyłam sześć lat temu. Dużo rzeczy od tego czasu całkowicie się zmieniło. Czułam się silniej
sza i mniej zagubiona.
No bo co mnie popchnęło do zgłoszenia się do 69. Igrzysk Śmierci? Miłość? Strach? Chęć zabijania? A może pragnienie śmierci? Nadal nie wiedziałam. Zachowywałam się jak nienormalna, popełniałam wszelkie błędy, jakie mogłam popełnić, balansowałam na granicy życia i śmierci i zachowywałam się na arenie jak zwyczajna samobójczyni. Musiałam mieć naprawdę cholernie dużo szczęścia, żeby wygrać.
A teraz mam zupełnie inną sytuację. Jestem wyrachowaną, doświadczoną morderczynią. I nikt mi nie podskoczy. Wstałam z łóżka, powtarzając w myślach ostatnie przemyślenia jak mantrę. Na arenie przede wszystkim nie mogę się bać...
***
Zgodnie z tą zasadą postanowiłam zaszczycić innych moją obecnością na kolacji. Usiadłam oczywiście jak najdalej od Ericka i starałam się nie zwracać na niego uwagi.
- Wiesz już co zrobisz na arenie? - Zapytał mnie nieśmiało Jake.
Wygląda na to, że nie wziął ani razu od czasu naszej rozmowy. Ręce nadal mu się trzęsły, ale chyba raczej z braku narkotyków. Poza tym nawet wyglądał jak człowiek, ogolił się i porządnie ubrał. Może chociaż trochę zaczął doceniać swoje życie?
- Wiem - powiedziałam z udawaną pewnością. Nic nie wiedziałam. Wszystko zależało od trybutki z Dwunastego Dystryktu.
- Aha - odpowiedział i wbił wzrok w talerz. Nie miał w sobie za grosz charyzmy, był beznadziejnym mentorem dla kogoś bez doświadczenia.
- A ty, Erick?
 Teraz to ja zajęłam się ponczem. Nie chciałam wywoływać kłótni przed areną, wolałam go po prostu zabić, kiedy tylko będę mogła. 
- Oczywiście - odpowiedział, ale było w tym tyle samo prawdy co w mojej  odpowiedzi, albo i mniej. Potrafiłam to już rozróżniać. Im bardziej próbował być stanowczy, ty
m mniej mu to wychodziło.
- O której jutro zaczyna się trening? - Zapytałam przerywając kilkuminutową ciszę, która zapadła po ostatniej wypowiedzi.
- O siódmej - odpowiedziała Lora.
- Będę wcześniej - rzuciłam i wstałam od stołu.
- Kto by pomyślał, że potrzebujesz tak długiego przygotowania - mruknął Erick nadal nie patrząc mi w oczy.
Czyli jednak nie dało się uniknąć rozmów.
- Żeby ustalić jak cię najlepiej zabić - odparłam i odeszłam w stronę mojej sypialni.
- Tak się boję - usłyszałam jeszcze, ale nawet podczas tej krótkiej wypowiedzi zawahał mu się głos.
Powinno mi to dodać pewności siebie, ale nic z tego. Pewnie będę mogła się poczuć dopiero następnego dnia. Podczas treningu.
***
Wątpiłam, żeby wielu trybutów również zechciało poćwiczyć przed Igrzyskami w ogóle. Wielu z nich już w czasie Dożynek zaczęło się żegnać z życiem. Tak naprawdę niewielu trybutów w ogóle się liczyło. Dlatego tak zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że winda, którą chciałam zjechać na dół nie była pusta. Lepiej trafić nie mogłam. Katniss i Peeta.
W zasadzie powinnam powiedzieć coś na kształt "cześć", ale nic z tego. Nie mogło mi to przejść przez gardło. Wydawało się dziwne, witać się z kimś, kogo praktycznie nie znasz. Pewnie powinnam przynajmniej pozować na osobę, która radzi sobie w kontaktach międzyludzkich, która da radę funkcjonować w sojuszu. Ale niestety mój mózg nie chciał się zastosować do moich zasad. W rezultacie po prostu tam stałam i czekałam, aż drzwi się otworzą.
- To było wspaniałe - powiedziała Katniss po chwili. Dopiero po kilku chwilach zrozumiałam, że do mnie. - Jak wtedy wyszłyście. Wszyscy powinniśmy byli to zrobić.
Byłam bardzo zdziwiona tym zdaniem z jej ust. Już prawie zapomniałam o wczorajszym incydencie, robiłam już przecież gorsze rzeczy przeciwko Kapitolowi.
- I tak nic by to nie dało - odpowiedziałam. - Jedyne co dzięki temu osiągnęłyśmy to własne zadowolenie. - Drzwi otworzyły się. - I tak wszyscy przegramy.
Ostatnie zdanie nijak nie pasowało do mojego stylu bycia, a przynajmniej tego, jaki sobie założyłam. No bo w końcu jestem faworytką, powinnam wręcz emanować pewnością siebie. Ale nie, wiedziałam, że tak się stanie. Przegramy tak, czy inaczej. Oni też wiedzieli. Wszyscy zwycięzcy poznali tego smak.
***
Kiedy tylko weszliśmy na salę, naszym oczom ukazała się Morfalinistka, która właśnie wymiotowała na środku sali. Faktycznie, konkurencja niczego sobie. Trenowali jedynie Brutus i Enobaria, co nie powinno mnie dziwić.
Rozejrzałam się po sali i nie mogłam się zdecydować, od czego zacząć. Noże? Zbyt banalne. Wolałam zostawić je na później, kiedy wszyscy inni będą widzieć. Włócznie... Znowu? Ostatnio udało mi się rzucić jedną sam w środek, ale teraz nie byłam pewna czy trafię. A musiałam prezentować naprawdę wysoką formę.
Siekiery. Tak. To broń Johanny, ale też sobie z nimi radziłam na w miarę dobrym poziomie. Rzucałam na początku w stojące cele, później przerzuciłam się na ruchome. Jak się spodziewałam - wszystkie trafiały idealnie tam, gdzie chciałam. Czułam na sobie wzrok innych trybutów, szczególnie Brutusa i Enobarii, ale zawsze kiedy odwracałam głowę oni udawali, że patrzyli na mnie tylko przelotnie. Typowe.
O dziesiątej przyszła Atala, która jak zwykle mówiła o tym, o czym wszyscy wiedzą/co nikogo nie obchodzi. Frekwencja była słaba, to fakt. Większość trybutów poddała się już na samym początku. Finnick przyszedł oczywiście stylowo spóźniony, Johanna dawno stanęła obok mnie. Nikt inny mnie w zasadzie nie obchodził.
- Idziesz pewnie rzucać nożami - mruknęła Johanna.
- Pewnie tak - też uważałam, że muszę się zaprezentować od jak najlepszej strony. - A ty? Siekiery?
- Nie - opowiedziała z uśmiechem. - Wolę zapasy.
Oczywiście jej "zapasy" polegały na tym, że rozebrała się do rosołu i wcierała oliwę w swoje nagie ciało. Była nieźle porąbana, ale i tak ją lubiłam.
Noże leżały w dłoni tak samo dobrze jak zawsze, trafienia też idealne. W końcu nie miałam przerwy od ćwiczeń, można powiedzieć, że trenowałam cały czas. Na Strażnikach, zwierzętach w lesie i ludziach, którzy ogólnie działali mi na nerwy.
- Nie sądziłem, że w ogóle przyjdziesz - usłyszałam głos Finnicka za swoimi plecami. Nienawidziłam kiedy ktoś tak robił, zamiast wyjść od przodu jak człowiek, czaił się za tobą. Wzdrygnęłam się. - Chyba wszyscy myśleliśmy, że ktoś tak dobry ja ty nie potrzebuje treningu.
Zgadał się jakoś z Erickiem czy co? Samego Ericka tutaj nie widziałam, ale całkiem możliwe, że może zawiązali jakiś sojusz przeciwko mnie?
Nie odpowiedziałam, nadal rzucałam nożami, starając się ignorować jego wypowiedź. Jednak ten nie dał się zniechęcić.
- Wiemy, że umiesz rzucać nożami - próbował inaczej. - Dobrze władającą czymkolwiek innym cię nie widziałem, ale z tego co mówisz o sobie i w ogóle...
- Zamknij się - ucięłam krótko i starałam się wyluzować. Oczywiście wiedziałam, ze prędzej czy później wyniknie z tego jakaś kłótnia, ale nie chciałam dać się sprowokować. Wolałam, żeby poczuł się niewarty mojej uwagi.
- Oj daj spokój, wiem, że stać cię na coś lepszego.
Nie wiedziałam dlaczego to robi. Ja nie chciałam się kłócić przed areną, oni wszyscy przecież tego chcieli. Kapitolińskie gazety, komentatorzy... Sensacja i rozrywka. Może miałam ograniczone myślenie, ale nienawidzę go = zabijam na arenie. I tyle, koniec śpiewki.
- Jasne, że stać. W przeciwieństwie do ciebie. Czujesz się zagubiony, bo nigdzie tu nie ma tych twoich harpunów?
- Trójzębów... - Wtrącił.
- Jeden pies - mruknęłam. - Pewnie na arenie znowu go dostaniesz. Kilka nocy z paroma bogatymi kobietami i sprawa załatwiona.
- No tak. Nie to co ty. Jesteś przecież czysta jak łza.
Obróciłam się i sięgnęłam po następny komplet noży.
- No... W porównaniu z tobą. Na pewno.
Zabijanie czy sprzedawanie się Kapitolowi? Co było gorsze? Trudno powiedzieć. Nie byłam tam, żeby się nad tym zastanawiać.
- Poczekaj do areny, Finnick, tam mi wszystko powiesz - uśmiechnęłam się. - Jeśli zdążysz...
Tak. Idealnie. Niezachwiana równowaga i spokój. Wyrachowana, pewna siebie morderczyni.
- Chyba, że to ja cię zabiję - odpowiedział, kiedy wyciągałam rękę bo następny komplet noży. Jak one szybko się kończyły. - Tak jak... Jak on się nazywał, przypomnij mi? Patrick?
I całą równowagę szlag strzelił. Miałam ochotę poharatać mu tę piękną twarzyczkę i odrąbać głowę. Zamiast tego po prostu podniosłam nóż i, w całej swojej impulsywności, miałam zamiar wbić mu w pierś w taki sposób, żeby powoli wykrwawiał się i umierał w męczarniach... Gdyby nie Atala, która jakimś metalowym patykiem (dzidą?) wyrwała mi go z rąk zanim zdążyłam cokolwiek zrobić.
- Żadnych bójek! - Krzyknęła. - Na wszystko będzie czas na arenie.
Kątem oka spojrzałam na Plutarcha, stojącego na balkonie dla Organizatorów i innych ważnych osób, które mogły nas obserwować. Kiwał głową z dezaprobatą. Tak szkoda...
- Właśnie, Finnick - syknęłam. - Na arenie dokończymy tą rozmowę.
__________
Wesołych Świąt wszystkim, tak po pierwsze! Co do rozdziału, no cóż, jak kiedyś uznam że jakiś jest dobry, to napiszę :) Finnick się w końcu pojawił, jego stosunek do Emily jest już widoczny, także jestem zadowolona :P Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, bo jak na razie nawet go nie zaczęłam. No, ale może odnajdę wenę. Aha, i dostałam nominację do dobrze znanych Liebster Awards. W czasie mojej nieobecności też dostałam kilka(naście?). Więc ograniczę się tylko do odpowiedzi na pytania, bez nominowania, i to w tej notce, którą kiedyś przeznaczyłam na tę nagrodę. Dziękuję za wsparcie w komentarzach, kocham Was <3
P.S.
Za nowy szablon dziękuję Caireann Devin :)

19 komentarzy:

  1. Cieszę się, że jest już sytuacja
    Emily-Finnick:P
    Rozdział fajny, przyjemnie się go czytało :)
    Wesołych Świąt i niech los zawsze Ci sprzyja :*!
    Pozdrawiam
    Layls

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny tak jak wszystkie. Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest super, w ogóle całe opowiadanie takie jest, będziesz mnie informowała o następnych rozdziałach na twitterze @MartaPisarek

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbyś nie napisała o tym szablonie to bym nie zauważyła bo od razu wciągnęłam się w rozdział...:)
    Naprawdę ładny, najbardziej podoba mi się kolorystyka i ten ptak na górze ;P
    Rozdział cudowny (bo Johanna i Peeta<33) ;))
    Piękna scenka z Finnikiem, biedny chłopak - zadzieranie z Emily zwykle źle się kończy...
    Życzę Wesołych i udanego Sylwestra i dziękuję za komentarze u mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tę historię... Jest ogółem świetnie pisana. Opisy, dialogi, przeżycia, akcja.... Miód, cud, malina. Opowieść Emily jest naprawdę świetnie prowadzona. Bardzo mi się to wszystko podoba ;) Szablon prześliczny, ale chyba bardziej podobał mi się ten krwistoczerwony. ;) Życzę wszystkiego co dla Ciebie najlepsze. Weny, natchnienia, pomysłów, czytelników. Dziękuję za rozdział. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero teraz zauważyłam, że dodałaś nowy rozdział, ale zrehabilitowałam się i go przeczytałam. ;)
    Uwielbiam wszystkie rozmowy Emily z Finnickiem. Po prostu kocham! Też bym chciała go walnąć za to, że wspomniał o chłopaku. Chamski Finnick! ;D
    I Emily rozmawiała w końcu z Katniss. Strasznie podobała mi się ta rozmowa.. Szczególnie to zdanie - "I tak wszyscy przegramy.", jest takie smutne, a zarazem prawdziwe..
    Hm.. ciekawe jak to się dalej potoczy ;)
    W kilku miejscach nie było tylko przecinków, ale jest okej. ;)
    A tak w ogóle to masz cudowy nowy szablon. ;)

    Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział. ;)
    aria-force-igrzyska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietnie! dodałam się do obserwatorów. : ) zapraszam. : http://lilyalice-75igrzyskaglodowe.blogspot.com/ Też o igrzyskach.;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, przeczytałam l część i mi się bardzo spodobała, ale nie rozumiem jednego. Skąd nagle wzięła się Katniss która zaczęła wprowadzać zamieszanie dopiero po 74. Igrzyskach a to dopiero są 69. A Seneca Crane podobno został zabity, bo tam pisze Crane został zabity a potem nagle Emily z nim tańczy i nagle zjawia się Plutarch który jest organizatorem dopiero 75. Igrzysk... Pomożesz, bo troche się pogubiłam? :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. no i powiem Ci, że rozbiłaś mnie, no rozbiłaś mnie kompletnie! poczynając od kwestii wygranej Annie Cresta i udziału w tym Finnicka - genialne, jeju! przemyślane, dopięte, i... właściwie nawet prawdopodobne. poprzez rozmowę z Plutarchem, całą intrygę trzeciego Ćwierćwiecza, aż po samo zakończenie tego rozdziału trzymasz w napięciu. czekam na następny rozdział, więc w Nowym Roku dla Ciebie przede wszystkim dużo weny :DD

    ściskam cieplutko :))
    xdemonicole [73-hunger]

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu przeczytałam całe opowiadanie! Świetna historia, choć na początku główna bohaterka przypominała trochę obojętną Katniss ale powoli przeradzała się w coś znacznie ciekawszego. Bardzo odważna historia, wciągająca fabuła. Tylko żebyś częściej notki wstawiała i byłoby wspaniale! '3' czekam niecierpliwie na ciąg dalszy ten znanej historii^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział.
    Lubie Finnicka i podobała mi się ta ich rozmowa.
    Głowna bohaterka mnie trochę denerwuje ale i taj ja kocham.
    Czekam na dalsze

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooooommmmmgggg heh Johanna <3 Jak tu można jej nie lubić xxD a tak wgl to jestem wkurzona na ciebie..... czytam twojego fan fictiona zamiast się uczyć pffff.... heh

    OdpowiedzUsuń
  13. Będzie kolejny rozdział? Bo czekam i czekam i doczekac się nie mogę, a naprawdę wspaniale piszesz *_* Czekam, nie zawiedź mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  14. super rozdział.cały ten blog jest epicki czytam od samego początku. Minał miesiac a ja nie widze nowego rozdziału. Błagam pisz bo chce poznac dalsze losy emily

    -alek

    OdpowiedzUsuń
  15. Przypadkiem znalazłam twoje opowiadanie o pochłonęłam ja w jeden wieczór <3 Piszesz genialnie *u* Pierwszy raz spotkałam się z takim świetnym opowiadaniem :* Mam nadzieję że nowa notka już niedługo :] Weny i czasu :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam wszystkich, ale niestety nowy rozdział szybko się nie pojawi, bo mój laptop został zniszczony przez brata i aktualnie nie mam gdzie pisać :/ Bo na tablecie pisanie to męka. Postaram się dodać następny rozdział w ciągu tygodnia, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. To dobrze, już normalnie nie mogę się doczekac :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział, mam nadzieję, że niedługo dodasz nowy (-:

    OdpowiedzUsuń