niedziela, 25 maja 2014

Rozdział V

- Cześć - wydukałam, wchodząc do pokoju Peety. 
     Trochę odrzuciły mnie kajdany na jego rękach. Słyszałam, że nie do końca nad sobą panuje, ale nie wiedziałam, że nadal jest tak źle.
- Cześć - odpowiedział. - Ty też przyszłaś tu żeby budować mój... "Obraz rzeczywistości" ?
     Jego ton głosu różnił się od tonu głosu Peety, którego znałam. Teraz wszystko brzmiało jak oskarżenie, jakbym przyszła tu, żeby mu coś zrobić.
- Mam tylko parę pytań.
- Odnośnie mojego stanu?
- Poniekąd.
- Osaczyli cię?
- Jak widzisz.
- A kiedy zorientowałeś się, że jesteś osaczony?
- Tu mi powiedzieli. Uwierzyłem, bo pokazali nagrania z Igrzysk i z domu... Ale niczego nie pamiętam.
- Te wspomnienia różnią się czymś od tych prawdziwych?
     Zrobił minę w stylu "po co ci to wszystko wiedzieć", ale najwyraźniej moje pytania były odmianą od tego, czego doświadczał do tej pory.
- Są takie jakby... Zamglone.
- Zamglone? A miałeś jakieś halucynacje?
- Nie, nie przypominam sobie. 
W zasadzie moje symptomy nie wskazywały na osaczenie. Zamilkłam na chwilę, próbując połączyć fakty.
- Mam parę wspomnień związanych z tobą. Raczej byłaś miła i uratowałaś mi życie...
- To Finnick - mruknęłam, choć po chwili doszło do mnie, że w zasadzie to uratowałam. Gdybym nie namówiła Seneki na podwójnych zwycięzców, na pewno Peeta umarłby szybciej. Jednak wiedziałam, że to nie o to mu chodzi.
- Czyli wspomnienia zostały zmodyfikowane przez Kapitol? Zazwyczaj złych ludzi pokazują dobrze, a dobrych, źle... Jeśli wiesz o co mi chodzi. To by oznaczało, że ty należysz do tych złych.
- Nieprawda - powiedziałam, może trochę za bardzo tonem małej dziewczynki. 
- To po co zmienili moje wyobrażenie o tobie?
- Nie wiem. Może własnie chcieli, żebyś myślał, że je zmienili...
- No ale sama mówisz, że nie uratowałaś mi życia.
- Nie w takim sensie...
Zapadła chwilowa cisza.
- Naprawdę nie chcesz mi nic opowiedzieć o mojej przeszłości? Nie chcesz wmawiać mi, że wszyscy tu chcą dla mnie dobrze, że lubią mnie i traktują po przyjacielsku? I że Kapitol to zło?
- No jak widzisz. Chciałam się tylko dowiedzieć paru rzeczy. Straszna ze mnie egoistka, no nie? Coś takiego jak ty teraz, tylko w damskiej wersji.
      Nowy Peeta strasznie mnie denerwował. Nie miał już zupełnie cech tego "starego" Peety, zamiast nich jakiś kapitoliński chłam. Mimo to prognozy wydawały się dobre, powoli odzyskiwał pamięć.
- Nie masz pojęcia jak się czuję po tym, co mi zrobili - trochę śmieszyła mnie jego mina męczennika.
- Uwierz mi, że coś o tym wiem - mruknęłam i opuściłam salę.
***
- Mów tylko prawdę - powiedziała Cressida. Wszystko, co cię spotkało. Wywiad Finnicka puścimy w tej samej propagicie, przed twoim. Zachowuj się, jakby właśnie skończył mówić.
     Trzy, dwa, jeden...
   Lśniący obiektyw kamery odbija się w moich oczach. Nigdy nie czułam się dobrze, kiedy musiałam publicznie się zwierzać, nawet, kiedy w grę wchodziło większe dobro. Moja zdolność krasomówcza zawsze opuszczała mnie w najmniej pożądanych momentach. Ale teraz musiałam mówić. Nikogo już nie obchodził styl, w jakim mówiłam, tylko treść. Ciekawość, co jeszcze mogę wydać. Po występie Finnicka już i tak nic nie mogło zrobić na publiczności żadnego wrażenia.

- Jak już powiedział Finnick – zaczęłam niezdecydowanie. - Zwycięzcy byli zmuszani do sprzedawania swojego ciała – zawiesiłam głos, przywołując obraz mojej rozstrzeliwanej rodziny zastępczej. - Ale wbrew temu, co się może wydawać była też inna opcja, opcja, którą wybierali tylko najbardziej zdesperowani ludzie, którym nie zależało już na niczym. - Tu zawiesiłam głos. Próbowałam się odnosić do mojej sytuacji bez emocji, ale nie mogłam. Poza tym musiałam niezbyt dobrze wyglądać po dobrym do szpiku kości Finnicku, podporządkowującego wszystko osobom, które kocha.
 - Ja byłam taką osobą. Nie zgodziłam się na to, co mi proponowali. Nie minęło kilka dni od wygrania Igrzysk, a moja rodzina już dawno była po drugiej stronie, tak jak przyjaciele. Oczywiście udawałam, że mnie to nie obchodzi. Teraz tego żałuję, ale miałam swoje zasady, które były dla mnie w tamtym okresie najważniejsze, uważałam, że przestrzegając je będę więcej warta. - Przełknęłam ślinę i odetchnęłam głęboko. - Kiedy na świecie nie było już nikogo, na kim mogło mi zależeć, zaczęli mnie torturować. Wiem, że u innych kończyło się na rozstrzelaniu rodziny, więc widocznie "klienci" musieli dużo za mnie oferować. Torturowali mnie przez cztery lata po moich igrzyskach. Zawsze po zakończeniu bieżących, żebym na następne doszła do siebie i mogła znowu wyglądać znośnie. Robili mi naprawdę różne rzeczy, bardzo wymyślne, których sama pewnie bym nigdy nie wymyśliła. Najbardziej jednak nie podobało mi się łamanie kości, szczególnie, że łamali mi je wszystkie po kolei, by wywołać większy ból. Czasami biczowali, porażali prądem, podtapiali, dusili... - Wyliczałam.
- Chciałaś się poddać? - Spytała Cressida.
- Nie. Zdecydowałam się pójść tą drogą, więc nie było mowy o poddaniu się. Czasem tylko chciałam umrzeć. W zasadzie zawsze. Ale nie po torturach. Po Igrzyskach. Po Igrzyskach, na których umierały dzieci, które miałam prowadzić.
- A wszystkie kapitolińskie wywiady z tobą, w których rzekomo namawiałaś do złożenia broni?
- Kłamstwa. Wszystko zostało zmyślone. Cały czas siedziałam w celi, nikt nie pytał się mnie o nic. 
- A co sądzisz o Prezydencie.
- Snow nikogo nie szanuje. Nikogo. Nawet Kapitolińczyków...
     Tik-tak.
Nie. Nie teraz. Musiałam skończyć wywiad. 
- Tak naprawdę sprzedałby ich wszystkich tak, jak sprzedawał nas...
Wszystko powoli pokrywała mgła, ledwo widziałam twarz Cressidy.
- ...zrobi wszystko, by tylko zachować władzę, by złamać tych, którzy ośmielą się mu sprzeciwić. Zrobi to tak, jak zabijał nas, jak zabijał nasze dzieci, Nathana...
Już powoli zaczynałam tracić nad sobą kontrolę, nie wiedziałam o czym mówię.
- Kiedy rozstrzelali moją siostrę, powiedział... Przepraszam...
Wstałam z krzesła. Przewróciłam się o coś, co stało przede mną, chyba o kamerę, po czym próbowałam wyjść z celi... Z celi? 
- Nie masz gdzie uciec - usłyszałam głos Snowa. - Zbyt długo uchodziło ci to na sucho. Poniesiesz karę za wszystkie odebrane życia.
Znowu moja krew na białej podłodze. 
- To... nie... moja... wina... - próbowałam powiedzieć, ale mgła wchodziła w moje ciało zadawając niesamowity ból. Upadłam na ziemię i wiłam się, próbując oddalić się od Prezydenta. Bez skutku.
- Twoja - odpowiedział spokojnym głosem. - Przecież mogłaś umrzeć. Ocaliłoby to wiele osób.
Straciłam czucie. Miał rację. 
Mogłam umrzeć. 
***
     Obudziłam się w jakiejś komorze. Wyglądała ona podobnie do mojej, ale było w niej zdecydowanie więcej rzeczy osobistych.
- Jak się czujesz, kotku? - Spytał Haymitch.
No jasne...
- W porządku - skłamałam. Głowa mi pulsowała, ręce chodziły jakbym była na odwyku, a jedyne co miałam przed oczami to mgła. Mgła i Snow.
- Coś niepokojącego się z tobą dzieje. Powiedziałaś nam o wszystkim?
- Nie wiem, co się ze mną dzieje - odparłam, nie kryjąc złości. Miałam już dosyć halucynacji, bólu, strachu... - Proszę, daj mi teraz wyjść i zająć się moimi obowiązkami.
- Wywiad wyszedł świetnie - zmienił temat. - Jakbyś naprawdę żałowała swojej siostry, jakbyś była cierpiącą, żałującą za swoje zbrodnie i skrzywdzoną zwyciężczynią. Koniec był najlepszy... Emocje zbyt duże, żeby mówić?
- Haymitch...
- Cressida była przerażona. Tak samo kamerzyści i Plutarch. Miotałaś się po podłodze jak opętana. Chcieli cię zawieźć do lekarzy, ale nie zgodziłem się. Gdyby Coin się o tym dowiedziała...
     Faktycznie, była jeszcze Coin. Na pewno, gdyby się o tym dowiedziała, wyrzuciłaby mnie albo wezwała pluton egzekucyjny. Przecież jej wystarczył byle powód...
- Na treningach sobie radzisz. Jak dla mnie wszystkie te testy to jedynie formalność. Ale... Ludzie ci nie ufają. Nie lubią cię na tyle, by cię zaakceptować. A poza tym...  Te halucynacje... Bo to są halucynacje, prawda?
- Można tak powiedzieć...
- Może można je jakoś zatrzymać?
- Ostatnio było gorzej - zauważyłam. - Myślę, że będę w stanie sobie z nimi poradzić...
- Albo kogoś zabijesz próbując - mruknął Haymitch.
- Nie zabiję.
- No dobrze, jak będziesz gotowa sobie pomóc, to przyjdź.
- W porządku.
- Więc skoro to sobie wyjaśniliśmy, przejdźmy do ważniejszych spraw...
- Ważniejszych? - Zdziwiłam się.
- O sympatii, i jak to zrobić, żeby cię polubili.
- Staram się.
- Za mało. A masz niesamowite możliwości i potencjał, którego nie chcesz wykorzystać.
- O czym mówisz?
- Raczej o kim. O pewnym generale, który chyba na ciebie leci, a ty nie chcesz tego wykorzystać.
- O nie! Raz już takiego jednego wykorzystałam i niezbyt dobrze skończył.
- Czyżbyś miała wyrzuty sumienia?
- No nie, ale ja się do tego nie nadaję, Haymitch! Naprawdę...
- Jeżeli Coin się dowie o twoich chwilowych brakach świadomości, to będziesz potrzebowała kogoś, kto się za tobą wstawi. 
- Poradzę sobie, nie musisz mówić mi co mam robić.
- Ja ci tylko radzę to wykorzystać.
***
     Faktycznie, na treningach szło mi dosyć dobrze. Na początku miałam niewielki problem z pistoletami, były mi zupełnie, jak dotąd, nieznane. Po pewnym czasie jednak zrozumiałam ich specyfikę i byłam nawet zdziwiona, że żeby zabić wystarczy pociągnąć za spust. Nagle ludzkie życie wydało mi się jeszcze bardziej kruche, niż do tej pory.
     Po kilku sprawdzianach ze strzelania i jednym z walki wręcz skrystalizowała się grupa, która miała szanse na wygraną. Ja, Finnick i Gale. Wszyscy patrzyli na nas jak na jakieś maszyny - doszliśmy tak późno i jesteśmy najlepsi. Może przez to nie potrafiliśmy się zgrać z innymi. Z drugiej strony, jak już miałam dostać ten awans to lepiej, że będą mieli do mnie szacunek. 
    Dowiedziałam się, że Beetee ma dla mnie jakieś noże. Niezupełnie wiedziałam o co chodzi, ale samo słowo "nóż" budziło u mnie, przeciwnie niż u innych ludzi, dobre skojarzenia.
     Po godzinie błądzenia na siódmym poziomie (nadal miałam duże problemy z poruszaniem się po Trzynastce) trafiłam w końcu do pracowni Beeteego. Kiedy otworzyłam drzwi, pierwszym co zobaczyłam był wielki ekran, na którym emitowany był film. Ale nie byle jaki film. Nagranie z moich tortur.
     Nie wiedziałam, że Kapitol wszystko nagrywał. Nie podobało mi się to. Samo spojrzenie na moją krew, którą tak niedawno zobaczyłam na podłodze... To wszystko było ponad moje siły. Prawie czułam ból kości i całego ciała. Dźwięk bicza drażnił moje uszy i budził agresję. Stałam jak sparaliżowana, nie wiedząc, co zrobić. Nogi odruchowo chciały uciekać, ale mózg cierpliwie dawał do zrozumienia, że to tylko film, że nic mi się nie stanie.
     Dopiero wtedy zauważyłam, że Beetee nie jest sam. Towarzyszył mu Gale, James i Plutarch.
- Dobrze się bawicie? - Spytałam, a oni odwrócili głowy w moją stronę. Beetee ruchem ręki wyłączył film.
- Ale Emily, to jest świetne, jakby zrobić z tego propa... - Zaczął Plutarch, ale przerwała mu moja pięść na jego twarzy.
- W końcu musiałam to zrobić. A o propagitach z tym możesz tylko pomarzyć.
Potem zwróciłam się do Jamesa i Gale'a.
- A wy co, mało macie roboty?
Obaj w milczeniu opuścili salę.
- Przepraszam - powiedział Beetee. - Wszyscy naciskali...
- Nie wierzą mi? - Zdziwiłam się. Chyba nie wymyśliłam sobie tych tortur.
- Zawsze lepiej się upewnić. 
Wyciągnął coś spod stołu.
Pięć noży.
- To zwykły nóż - wskazał czarny model, jego ostrze odbijało światło. - Ale niezwykle ostry, przetnie wszystko, nawet metal. Ten drugi - cały czerwony, zawiera truciznę. Wystarczy małe draśnięcie, by doprowadzić do bolesnej śmierci. W rękojeści jest antidotum, gdybyś przypadkiem drasnęła siebie czy coś w tym rodzaju... - i tak jakoś boję się go używać... - a ten zielony jest szczególny, bo wybuchnie, kiedy go rzucisz. Dlatego możesz rzucić go tylko raz. Poza tym masz tu zestaw zwykłych noży do rzucania, każdy ma na sobie znak Kosogłosa.
     Byłam pod wrażeniem. Pomijając już wszystkie właściwości noży, znaczek z Kosogłosem podobał mi się najbardziej. Jak to majestatycznie wyglądało! Strażnicy będą wyjmować z ciał Strażników noże z wizerunkiem Kosogłosa i od razu będą wiedzieli, kto ich zabił. A kto wie, może i ten złoty znaczek będzie ostatnim, co zobaczy Snow?
__________________
Tak, mi też się nie podoba. Jako, że miałam duży problem z napisaniem tego rozdziału, dołącza on do "rozdziałów na przełamanie" i staram się jak najszybciej zapomnieć. Następny będzie lepszy i myślę, że w końcu zacznie się coś dziać ;) 
I, jak ktoś może zaobserwować, założyłam aska. Z prawej strony na dole macie ikonkę i możecie mi zadać pytania dotyczące w zasadzie wszystkiego co chcecie. Nie wiem po co go założyłam, no, ale powiedzmy, że się do czegoś przyda.
Dziękuję wam za to, że jesteście :>

42 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. http://clarieblack.blogspot.com/
      PS: pierwsza :D

      Usuń
    2. Dziękuję, bloga obczaję jak tylko będę miała czas :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Propagity<3 Peeta<3 Halucynacje<3 Haymitch<3 Noże<33 Uwielbiam ten rozdział i z niecierpliwością czekam na następny. Szkoda, że już skończyłam czytać ;_; Daj w końcu proszę jakąś walkę! Mam nadzieję, że dodasz szybko coś nowego bo się tu wykończę czekaniem na nn ! :) Pozdrawiam, życzę dużo wolnego czasu na pisanie i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walki będzie dużo, bez obaw ;) Niestety trochę mało mam czasu, więc nie wiem kiedy dodam następny 'C
      Dziękuję i pozdrawiam ^^

      Usuń
  4. :D Zaciesz :D
    Boskie jak zawsze, ale daj kolejny przed 1 czerwca, błagam! Haymitch jak zwykle genialny, tortury-super. I to Tick-Tock;D Pomysł Haymitcha o Jamesie-genialny!
    Kiedy mówisz, że rozdział jest słaby, to wiesz, że się mylisz?
    Spark

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety się nie udało :C
      Może, możliwe, że sama nie wiem kiedy jest dobry, a kiedy zły. Serio ;)
      Dziękuję i pozdrawiam :>

      Usuń
  5. Rozdział genialny. Czekam na kolejny z niecierpliwością. Haymitch jest genialny, jak zwykle u ciebie. Jak oglądali film z jej tortur masakra, normalnie bym im coś zrobiła. Te noże *-*
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Paulla K
    Ps. zapraszam do mnie 69-igrzyska-glodowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i pozdrawiam :>
      A noże też mi się podobają ;3

      Usuń
  6. Świetny jak zawsze!
    Grr, ja też się wkurzyłam ja patrzyli na jej tortury :/
    Czekam na kolejny rozdział.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. OOOOooooo <3 ! Jakie to wspaniałe, Kocham wszystkie twoje rozdziały , ale jak jest w nim Peeta to wybucham szczęściem <3 ( Tak wiem to dziwne ;p).
    Kolejny raz pokazałaś wspaniale Charakter Emily, bardzo mi się podoba bo nie jest ona taka jak główni bohaterowie wielu książek , większość z nich jest taka ,,idealna" i miła dla wszystkich i w ogóle , mają tam jednego ,,wroga" ale na tym się kończy. Emily taka nie jest i bardzo mi się to podoba , bo dzięki temu jest taka nie przewidywalna ;) .
    Podoba mi się to jak Emily rozmawia z Haymitchem , są różni od siebie ale zawsze znajduję w nich jakież małe podobieństwo w tym jak mówią i jak się zachowują :) I podoba mi się jak Emily rozmawia z Pettą , wie że jest inny i widzi to ale nie stara się unikać tematów być jakaś taka łagodna itp.I zmowu wydaje mi sie że są do siebie troszeczkę podobni ( Ahh... te moje spostrzeżenia ;D) .Taka sobie moja opinia to była :D .
    Rozdział jak zawsze cudowny i czekam na kolejny <3
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haymitch jest naprawdę ciekawą postacią, strasznie lubię pisać jego wypowiedzi. I rzeczywiście, jest w nich jakieś podobieństwo.
      A co do dialogu z Peetą to moim zdaniem był dziwny i nie mam jakichś specjalnych odczuć odnośnie niego.
      Dziękuję i pozdrawiam <3

      Usuń
  8. O Boże jak ja dawno nie wchodziłam na twojego bloga ;-; a rozdział jest tak między bardzo dobry a świetny :3 ( taka szczera ja) nie chce mi się rozpisywać. życze weny i obiecuje wchodzić systematycznie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba.
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Przed dosłownie chwilką przeczytałam twój rozdział. Zapowiada się ciekawie :D Nie wiedziałam, że Em ma być w drużynie kosogłosa, ale może coś przegapiłam. Jeśli chodzi o rozmowę z Peetą to hmm.... szczerze mówiąc nie wiem co napisać. Peeta po osaczeniu w książce też zdawał się dziwny i może dlatego nie mam co do tej rozmowy jakiś specjalnych odczuć. Jestem ciekawa kiedy Emily zobaczy się z Katniss, albo Prim ! Fajnie by było gdyby ona i Prim się spotkały. Broń od Beetiego :D. Uwielbiam to, że w Igrzyskach Śmierci jest całkowita wolność dla wyobraźni jeśli chodzi o wynalazki i tego typu rzeczy. Te wydarzenia dzieją się wiele lat w przyszłości więc można wymyślić dosłownie wszystko. Podobała mi się rozmowa z Haymitchem, jak pewnie wszystkim z czytelników. Wielkimi krokami zbliżamy się do walki z Kapitolem więc błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam nie zabijaj Finnicka ! Jeśli go zabijesz to chyba nie wytrzymam psychicznie. W kosogłosie ryczałam przez całą noc i do dzisiaj mam uraz psychiczny.
    Gall Anonim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do drużyny kosogłosa to akurat wiedziałam od początku, że tak ma być. Po prostu, o! Też nie mam odczuć dotyczących Peety, jest taką postacią, która owszem - jest, ale nie wnosi niczego.

      A nad twoją prośbą się zastanowię.
      Dziękuję i pozdrawiam ! :>

      Usuń
  10. Emily, czytam twoje fanfici od dawna. Uwielbiam twój styl pisania.
    Tej rozdział był genialny! Haymitch;D Podobnie jak Gall Anonim, chciałabym zobaczyć spotkanie Prim i Em:D Pomysł Haymitcha z James'em- geniusz z ciebie! Czekam niecierpliwie na nexta;*

    Zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam:
    http://iskrypozogifanfictionigrzyskasmierci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Na bloga wejdę jak tylko dam radę, na razie ledwo znajduję czas żeby przeczytać komentarze :/
      Pozdrawiam! :>

      Usuń
  11. Wiesz, co Emily? Ja Cię po porostu kocham. Proszę Cię,m wyobraź sobie, że właśnie staję i bije brawo. Chylę przed Tobą czoło. Jesteś po prostu genialna. Proszę, nie przestawaj nigdy pisać. Chociaż wiem, iż to może być niemożliwe.

    Wszystkie komentarze wyżej są tak szczegółowe, że nie wiem, co mogę dopisać. Od pierwszego przeczytanego tu odcinka wiedziałam, że jesteś świetna w tym, co robisz, ale ostatnie rozdziały pokazały, że jednak trochę się myliłam, bo nie tyle, co jesteś świetna, a prześwietna!

    Ale musisz też coś wiedzieć...

    Powiem szczerze - bałam się tego bloga. Bałam się jak ognia, odkąd tylko trafiłam tu niechcący parę tygodni temu. Bo czasem mi się zdaje, że umiem pisać całkiem nieźle. A ten blog - najlepszy z najlepszych - przeczy temu i czuję się malutka przy ogromie Twojego talentu. Pochłaniam każde słowo, niecierpliwie oczekując dalszego ciągu, zachwycam się pięknem metafor i porównań, lekkością, z jaką operujesz językiem... Jestem po prostu porażona. Długo zbierałam się na odwagę, by skomentować, bo bałam się, jak Ty ocenisz moją pisaninę. I zobaczyłaś, skomentowałaś. Więc i ja piszę, by wyrazić wdzięczność, ale przede wszystkim zachwyt. Bo Twoje opowiadanie jest jedyne w swoim rodzaju i myślę, że to zasługa "poetyckiej" prozy. Bo też i to czysta liryka, z właściwym jej uczuciem i pięknem, zamknięta w ramach epiki. Z nieopisaną niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    I na tym kończę mój ubogi komentarz!
    Papatki! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ubogi komentarz" seriously?

      Kobieto ogarnij się! Piszesz zajebiście, już nie mówiąc o samym blogu, dostajesz Oscara za pisanie komentarzy xD
      Długi, a do tego tyle metafor... W życiu bym czegoś takiego nie napisała, co tam jakieś blogi. Przyjemnością jest dla mnie czytanie komentarzy od Ciebie i zawsze na nie czekam.

      Dziękuję i pozdrawiam :3

      Usuń
  12. rozdział tak genialny że brak słów <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, aczkolwiek nawał roboty w szkole mnie dobija.
    Ale nie przynudzajmy tylko komentujmy, tak?
    To spotkanie z Peetą to mnie trochę zabolało - niby jakąś wielką jego fanką nie jestem, ale nie o niego tutaj mi chodzi. Mnie chodzi o Emily. Podoba mi się ogromnie, bo wspaniale przedstawiłaś osaczonego, książkowego Peetę - ja mam z takimi akcjami problem, więc niezmiernie cię podziwiam.
    Wypowiedź. Propagita. Jak śmiałaś to zrobić mojemu sercu? Już sam początek był masakryczny i tonęłam we łzach perfekcji, potem było już tylko gorzej. Ocean łez. Tik-tak. Nienawidzę cię.
    Podoba mi się też to, jak pokazujesz Haymitcha. Niby taki facet oziębły i obojętny, ale wydaje się, że dba o wszystkich tych, co jego zdaniem na to zasłużyli, a i dogadać się z nim można. Na przykład taka Emily. Dobrze jej idą kontakty z dawnym mentorem, co? Haymitch, ciocia dobra rada...
    O ostatniej scenie to szczerze nie wiem co myśleć, więc po prostu ją ominę i powiem tylko, że pomysł z nożami jest genialny!
    Krótko, wiem. Przepraszam, jakoś nie mam weny żeby więcej pisać.
    xoxo, Loks.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też dobija, to chyba normalne o tej porze.
      A tą propagitę to w zasadzie napisałam na samym początku, zanim jeszcze zaczęłam bloga, a teraz po prostu wkleiłam. Nie byłam do końca przekonana czy chcę to wykorzystać, ale w końcu się przekonałam.
      A tam krótko, ważne, że jest.
      Dzięki i pozdrawiam! <3

      Usuń
  14. Kocham, kocham, kocham <3 Boskie, cudne, prześwietne <3 Niech ona będzie z Jamesem (czy jak to tam się odmienia xD) <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj,a ja głupia miałam nadzieję, że Emily będzie z Gale'm. :(
    No trudno, ale do James'a nic nie mam, żeby nie było! :D
    W ogóle zauważyłam, że Ems strasznie się zmieniła. Teraz to tak jakby trochę nie ona, ale chyba właśnie o to ci chodziło. :D Kiedyś to była taka...bezuczuciowa i troszkę egoistyczna, a teraz...taka...kochana! :D
    I nie marudź, bo rozdział świetny jak zawsze! :* :3

    http://71-hunger-games.blogspot.com/-u mnie jedyneczka! :D

    Kocham
    Niecierpliwa Becky! :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana :D
      No, może rzeczywiście trochę tak.
      Dziękuję za opinię i pozdrawiam, a rozdział niedługo obczaję ;>

      Usuń
  16. Świetne <3
    Polubiłam Jamesa :D Mam nadzieję, że w końcu ta biedna Emily zazna miłości, bo od chwili kiedy umarł Patrick nie miała chyba chłopaka :D
    Oczywiście Haymitch boski jak zawsze :D Uwielbiam go :3
    Peeta zrobił się dziwny :D I jestem bardzo ciekawa co się dzieje z Em... zabije kogoś? :D Fajnie by było, gdyby to Emily zabiła Snowa :D Ale to byłby czad :P
    Cieszę się, że nie było tutaj zbyt dużo Gale'a, bo niezbyt go lubię ;3 Brakuję mi Annie :D I więcej Finnicka :D Fajnie, że trzymają się razem z Saws :P
    Zarąbiste noże *-* Najbardziej podoba mi się na nich ten znak kosogłosa <3 Nieźle :P
    Mam nadzieję, że Emily razem z tym Jamesem będzie tym generałem ^^ Nie mogę się doczekać nexta :)
    Pozdrawiam i życzę weny :D
    PS. Przepraszam, że nie komentowałam, ale nie miałam neta :/ Właśnie nadrobiłam u ciebie zaległe rozdziały :D I bym zapomniała... zapraszam cię na 3 rozdział na 76-igrzyska-smierci.blogspot.com xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za opinię, jak tylko ogarnę mój głupi łeb zajrzę na bloga. Kocham długie komentarze doceniam bardzo.
      Pozdrawiam serdecznie :3

      Usuń
  17. Nie wiem co napisać (jak zwykle w twoim przypadku), więc chcę tylko, byś wiedziała, że twój blog jest niesamowity. Okay?

    OdpowiedzUsuń
  18. OMOMOMOOMOMOM :**** Booooooooożeeeeee kiedy następny rozdział? Jesteś po prostu genialna <33

    OdpowiedzUsuń
  19. 16 dni bez nowego rozdziału- ZDYCHAM-,-

    OdpowiedzUsuń
  20. Zwiastun Kosogłosa wyjdzie wcześniej niż nowa notka X-X

    OdpowiedzUsuń
  21. Wow, laska. Jestem pod sporym wrażeniem. Od, bez obrazy, średnich notek z samego początku przeszłaś do całkiem niezłego poziomu.
    Zacznijmy od Emily: lubię ją. Jest bystra i niebezpieczna. Me gusta.
    Bohaterowie z książki całkiem kanoniczny, minus nasza Kotna. Ona ci wyszła z zerowym duchem walki, ale to jeszcze zmienisz, c'nie? W sensie: jest za miękka, w książce była twardsza, nawet mniej ufna.
    Finnick i Annie. Jaram się nimi ♥♡♥
    Pomysł z Jamesem przewidywalny od I spotkania ; p Zrb jakiś ciekawy zwrot akcji, czegoś czego nikt się nie spodziewa... . No nie wiem, zabij go. Zrb coś innowacyjnego xD
    Fabuła: dobra, całkiem ciekawa. To fajne, że nawiązujesz do książki, a dokładnie akcja się dzieje w książce ♥
    Styl: coraz lepszy, ale jeszcze musisz doszlifować.
    Ogl; niezły blogspot. Miło mi się go czytało i czekam na CDN ;)
    ~~Lou Leen (poraz tysięczny nie chce mi się logować...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nigdy nie lubiłam Katniss, co zrobić. Nie umiem jej opisywać :<
      Zwrot akcji zrobiłam, polecam VI rozdział. Każdy chce coś dramatycznego więc here we go.
      Wiem, że muszę doszlifować. Mój umysł mat-infa jeszcze nie ogarnia tej literatury, ale ogarnie, obiecuję.
      Dziękuję :>

      Usuń
  22. czekam na kolejny, proszę dodaj ;D

    OdpowiedzUsuń