Finnick też postanowił zacząć służbę wojskową. Mimo, że nasze relacje nadal nie były najlepsze, postanowiliśmy trzymać się razem. Inni rekruci przyjęli nas z dystansem. W zasadzie fajnie, nikt nie traktuje nas wyjątkowo, mimo, że jesteśmy zwycięzcami. Niestety, przez to musimy też udowadniać ile potrafimy.
Na początek pozwolili nam wyjść spod ziemi. Musieliśmy biegać. Powiedzieli, że osiem kilometrów. Kiedyś ta odległość nie sprawiłaby mi problemu, ale dawno nie miałam okazji pobiegać. Przy piątym kilometrze praktycznie się duszę, podobnie Finnick.
- Wygraliśmy igrzyska, my nie damy rady? - Prawie wyplułam płuca.
Jakimś cudem dobiegliśmy do końca. Nie było taryfy ulgowej, musieliśmy się natychmiast udać z powrotem pod ziemię. Czekał nas sprawdzian z rzucania nożami.
- Macie pół godziny na ćwiczenie, potem zaliczacie.
Zamiast tarczy ujrzałam kukły Strażników Pokoju. Całkiem kreatywnie. Sala była ogromna, jaśniejsza niż ta w Kapitolu. Na stolikach obok stanowisk leżały przygotowane noże. Na ścianie wisiał wielki zegar, który odliczał czas do końca.
- Kurcze, teraz głupio byłoby się zbłaźnić - mruknął Finnick trzymając nóż.
- A zamierzasz? - Spytałam, choć sama nie czułam się zbyt pewnie.
Powtarzałam sobie w myślach, że nadal potrafię. Niektórych rzeczy po prostu się nie zapomina.
Rzuciłam. W głowę, co prawda, ale chciałam trafić w oko. Wmówiłam sobie, że to wina noży. Na początku bałam się, że nie trafię, i zamiast w kukłę nóż poleci w ścianę, robiąc wielki hałas, a wszyscy odwrócą się w moją stronę i popatrzą wzrokiem "co ty tu robisz?".
Na szczęście tak się nie stało. Nie tak łatwo stracić coś, na co pracowało się tyle lat. Co serię noże były coraz bliżej siebie, dokładnie tam gdzie chciałam.
- Dobra jesteś - zauważył chłopak, stojący za mną. Od razu go nie poznałam. Gale.
- Dzięki - odparłam, nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Rzadko ktoś mnie chwalił.
- Gdzie się nauczyłaś tak rzucać? - Zapytał.
- Życie mnie nauczyło - mruknęłam. Taka była prawda.
- A łuk nie lepszy do polowań?
- Nie mam cierpliwości do łuku. To znaczy - trafiam, ale kiedy skończą mi się strzały, robi się bezużyteczny. No i strzałą ciężko poderżnąć komuś gardło...
Uśmiechnął się.
- Chyba że masz i nóż, i łuk.
- Wtedy jest najłatwiej.
Popatrzyłam na jego postawę przy rzucie.
- Za bardzo chcesz, no nie? - Zauważyłam. - Im bardziej się spinasz, tym mniej ci to wychodzi.
Rzuciłam jeden dla przykładu.
- Musisz to zrobić lekko.
- I z gracją, tak? - Uśmiechnął się.
- Nie wiem czy z gracją - odparłam. Samo wyrażenie "z gracją" źle mi się kojarzyło. Kapitolińczycy zawsze chwalili mój styl walki używając tego słowa. - Byle skutecznie.
Poprawiłam go jeszcze kilka razy, i rzeczywiście, rzucał zdecydowanie lepiej.
- Dzięki - powiedział, kiedy zobaczył trzy noże wbite idealnie w oko kukły.
- Nie ma sprawy. Pewnie to jedyna część szkolenia, w której mogę pomóc.
- I najtrudniejsza...
- Jak dla kogo.
- Zaczynamy zaliczenia! Alfabetycznie - przerwała nam żołnierz York.
Usiedliśmy na trybunach, które umieszczone były na tylnej stronie hali i czekaliśmy na swoją kolej. Każda osoba zaliczała indywidualnie. Gale okazał się być bardzo fajnym gościem. Sama byłam zdziwiona, że tak łatwo znaleźć z nim wspólny język. Kiedy zaczęliśmy szacować, które z nas ma większe szanse awansować, on powiedział:
- Przecież wygrałaś Igrzyska.
- No i co? - Spytałam. - Jak dotąd siedemdziesiąt cztery osoby je wygrało - w tym momencie przypomniałam sobie o podwójnej wygranej Katniss i Peety. - No... siedemdziesiąt pięć, ok. Ale proszę, nie mówmy już o tym. Wolałabym zapomnieć.
- Ok rozumiem - odpowiedział. - W tamtym roku miałem mnóstwo wpisów. Aż dziwne, że mnie nie wylosowali
No tak. W tamtym roku. On musiał mieć ledwo dziewiętnaście lat. Wyglądał zdecydowanie doroślej.
- Może nawet chciałbym, żeby to zrobili. Mógłbym chronić Katniss lepiej niż...
W tej chwili zamilkł, a ja spojrzałam w kierunku zaliczającego chłopaka. Z radością zauważyłam, że mam duże szanse na najlepszy wynik.
W duchu zganiłam mój mózg za odejście od tematu. Gale właśnie w pewien sposób zasugerował, że czuje coś do Katniss. Losy ludzkie czasem są naprawdę zabawne. Dobrze wiedziałam, że nie wyciągnę od niego zbyt dużo i szczerze mówiąc, nie chciałam w to wchodzić.
- No właśnie, co z Peetą? - Jeżeli organizowano by mistrzostwa na najbardziej niewyparzony język, to z pewnością mój by wygrała.
Gale spochmurniał.
- Jest taka jedna dziewczyna od nas z dystryktu, którą zawsze lubił. Często z nim rozmawia, więc odzyskuje pamięć. W pewien sposób.
- Gale Hawthrone! - Krzyknęła żołnierz York.
- Powodzenia - powiedziałam, kiedy wstał z siedzenia.
Jego miejsce, ku mojemu zdziwieniu, szybko zajął Finnick.
- Co tam, jest stresik?
Zaśmiałam się.
- Tutaj przynajmniej błąd nie kończy się śmiercią, więc nie. Nie ma stresu. Poza tym, sam wiesz, nie popełniam błędów.
- No tak, jak mógłbym o tym zapomnieć... - Zapadła chwila ciszy. Szybko ją przerwał - oświadczyłem się Annie.
- Gratulacje - wybąkałam. Nie bardzo wiedziałam, co mówić w takich sytuacjach. Może miałam udawać, że bardzo się cieszę?
- Naprawdę, dziękuję, że uratow...
- Jeszcze raz podziękujesz, to skręcę ci kark - wysyczałam tonem, którym zazwyczaj z nim rozmawiałam.
- Przecież mnie lubisz, wiem o tym - uśmiechnął się. - Nie okazujesz tego, ale tak naprawdę masz ochotę rzucić mi się na szyję.
- O niczym innym nie marzę... - Ironizowałam.
- No właśnie, wiedziałem o tym! Ale nie mogę ci pozwolić tego zrobić, bo twój chłopak będzie zazdrosny.
- Mój chłopak? - Zdziwiłam się.
- Ten cały James. Patrzył się na ciebie cały czas.
- Co? Gdzie?
- O tam na górze.
Rzeczywiście, stał tam na małym oszklonym balkonie, z kilkoma innymi ludźmi.
- Serio patrzył na mnie?
- Finick Odair! - Nadeszła jego kolej. Szybko szło.
- Tak naprawdę to nie wiem. Ale twoja reakcja przerosła moje oczekiwania.
- Macie pół godziny na ćwiczenie, potem zaliczacie.
Zamiast tarczy ujrzałam kukły Strażników Pokoju. Całkiem kreatywnie. Sala była ogromna, jaśniejsza niż ta w Kapitolu. Na stolikach obok stanowisk leżały przygotowane noże. Na ścianie wisiał wielki zegar, który odliczał czas do końca.
- Kurcze, teraz głupio byłoby się zbłaźnić - mruknął Finnick trzymając nóż.
- A zamierzasz? - Spytałam, choć sama nie czułam się zbyt pewnie.
Powtarzałam sobie w myślach, że nadal potrafię. Niektórych rzeczy po prostu się nie zapomina.
Rzuciłam. W głowę, co prawda, ale chciałam trafić w oko. Wmówiłam sobie, że to wina noży. Na początku bałam się, że nie trafię, i zamiast w kukłę nóż poleci w ścianę, robiąc wielki hałas, a wszyscy odwrócą się w moją stronę i popatrzą wzrokiem "co ty tu robisz?".
Na szczęście tak się nie stało. Nie tak łatwo stracić coś, na co pracowało się tyle lat. Co serię noże były coraz bliżej siebie, dokładnie tam gdzie chciałam.
- Dobra jesteś - zauważył chłopak, stojący za mną. Od razu go nie poznałam. Gale.
- Dzięki - odparłam, nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Rzadko ktoś mnie chwalił.
- Gdzie się nauczyłaś tak rzucać? - Zapytał.
- Życie mnie nauczyło - mruknęłam. Taka była prawda.
- A łuk nie lepszy do polowań?
- Nie mam cierpliwości do łuku. To znaczy - trafiam, ale kiedy skończą mi się strzały, robi się bezużyteczny. No i strzałą ciężko poderżnąć komuś gardło...
Uśmiechnął się.
- Chyba że masz i nóż, i łuk.
- Wtedy jest najłatwiej.
Popatrzyłam na jego postawę przy rzucie.
- Za bardzo chcesz, no nie? - Zauważyłam. - Im bardziej się spinasz, tym mniej ci to wychodzi.
Rzuciłam jeden dla przykładu.
- Musisz to zrobić lekko.
- I z gracją, tak? - Uśmiechnął się.
- Nie wiem czy z gracją - odparłam. Samo wyrażenie "z gracją" źle mi się kojarzyło. Kapitolińczycy zawsze chwalili mój styl walki używając tego słowa. - Byle skutecznie.
Poprawiłam go jeszcze kilka razy, i rzeczywiście, rzucał zdecydowanie lepiej.
- Dzięki - powiedział, kiedy zobaczył trzy noże wbite idealnie w oko kukły.
- Nie ma sprawy. Pewnie to jedyna część szkolenia, w której mogę pomóc.
- I najtrudniejsza...
- Jak dla kogo.
- Zaczynamy zaliczenia! Alfabetycznie - przerwała nam żołnierz York.
Usiedliśmy na trybunach, które umieszczone były na tylnej stronie hali i czekaliśmy na swoją kolej. Każda osoba zaliczała indywidualnie. Gale okazał się być bardzo fajnym gościem. Sama byłam zdziwiona, że tak łatwo znaleźć z nim wspólny język. Kiedy zaczęliśmy szacować, które z nas ma większe szanse awansować, on powiedział:
- Przecież wygrałaś Igrzyska.
- No i co? - Spytałam. - Jak dotąd siedemdziesiąt cztery osoby je wygrało - w tym momencie przypomniałam sobie o podwójnej wygranej Katniss i Peety. - No... siedemdziesiąt pięć, ok. Ale proszę, nie mówmy już o tym. Wolałabym zapomnieć.
- Ok rozumiem - odpowiedział. - W tamtym roku miałem mnóstwo wpisów. Aż dziwne, że mnie nie wylosowali
No tak. W tamtym roku. On musiał mieć ledwo dziewiętnaście lat. Wyglądał zdecydowanie doroślej.
- Może nawet chciałbym, żeby to zrobili. Mógłbym chronić Katniss lepiej niż...
W tej chwili zamilkł, a ja spojrzałam w kierunku zaliczającego chłopaka. Z radością zauważyłam, że mam duże szanse na najlepszy wynik.
W duchu zganiłam mój mózg za odejście od tematu. Gale właśnie w pewien sposób zasugerował, że czuje coś do Katniss. Losy ludzkie czasem są naprawdę zabawne. Dobrze wiedziałam, że nie wyciągnę od niego zbyt dużo i szczerze mówiąc, nie chciałam w to wchodzić.
- No właśnie, co z Peetą? - Jeżeli organizowano by mistrzostwa na najbardziej niewyparzony język, to z pewnością mój by wygrała.
Gale spochmurniał.
- Jest taka jedna dziewczyna od nas z dystryktu, którą zawsze lubił. Często z nim rozmawia, więc odzyskuje pamięć. W pewien sposób.
- Gale Hawthrone! - Krzyknęła żołnierz York.
- Powodzenia - powiedziałam, kiedy wstał z siedzenia.
Jego miejsce, ku mojemu zdziwieniu, szybko zajął Finnick.
- Co tam, jest stresik?
Zaśmiałam się.
- Tutaj przynajmniej błąd nie kończy się śmiercią, więc nie. Nie ma stresu. Poza tym, sam wiesz, nie popełniam błędów.
- No tak, jak mógłbym o tym zapomnieć... - Zapadła chwila ciszy. Szybko ją przerwał - oświadczyłem się Annie.
- Gratulacje - wybąkałam. Nie bardzo wiedziałam, co mówić w takich sytuacjach. Może miałam udawać, że bardzo się cieszę?
- Naprawdę, dziękuję, że uratow...
- Jeszcze raz podziękujesz, to skręcę ci kark - wysyczałam tonem, którym zazwyczaj z nim rozmawiałam.
- Przecież mnie lubisz, wiem o tym - uśmiechnął się. - Nie okazujesz tego, ale tak naprawdę masz ochotę rzucić mi się na szyję.
- O niczym innym nie marzę... - Ironizowałam.
- No właśnie, wiedziałem o tym! Ale nie mogę ci pozwolić tego zrobić, bo twój chłopak będzie zazdrosny.
- Mój chłopak? - Zdziwiłam się.
- Ten cały James. Patrzył się na ciebie cały czas.
- Co? Gdzie?
- O tam na górze.
Rzeczywiście, stał tam na małym oszklonym balkonie, z kilkoma innymi ludźmi.
- Serio patrzył na mnie?
- Finick Odair! - Nadeszła jego kolej. Szybko szło.
- Tak naprawdę to nie wiem. Ale twoja reakcja przerosła moje oczekiwania.
***
- Emily Saws! - W końcu przyszła moja kolej.
Wstałam z siedzenia, zakręciło mi się w głowie. To był zły znak. Ostatni raz miałam tak... W jadalni. Tik-tak. To cholernie znajome uczucie, chłód... Nie, tylko nie teraz! Doszłam do stanowiska, żołnierz York coś do mnie mówiła, pewnie tłumaczyła zasady. Mało mnie to obchodziło, ciarki przeszły całe moje ciało. Zatrzęsłam się, popatrzyłam na pięć punktowanych noży... Chciałam uciec, schronić się. Coś mnie goniło, było coraz bliżej. Masz to rzucić! Moje myśli były małymi impulsami, które trwały bardzo krótko. Miałam wtedy przebłyski świadomości. Przez kilka sekund mogłam funkcjonować normalnie, potem lęk wracał. Zgięłam się wpół.
- Wszystko w porządku? - Doszły do mnie słowa York.
W odpowiedzi podniosłam się, wzięłam wszystkie noże naraz i rzuciłam, po czym wybiegłam z sali. Przed oczami widziałam fragmenty ścian, mniej więcej wiedziałam, gdzie się kierować, żeby nie skończyć ze złamanym nosem. Tik-tak, Tik-tak. Czułam się, jakby ktoś puszczał to przez głośniki. Ktoś mnie na pewno gonił, teraz to wiedziałam. Weszłam do pierwszej lepszej komory, była pusta. Poczułam zimną dłoń na mojej ręce, ktoś mnie złapał. Odwróciłam się. Greyson.
- Zostaw mnie! - Krzyknęłam. - Już nic mi nie zrobisz!
Próbowałam go poddusić, ale nie mogłam nawet trafić w szyję. Wszystko było rozmazane.
Próbowałam go poddusić, ale nie mogłam nawet trafić w szyję. Wszystko było rozmazane.
- Umrzesz - usłyszałam w odpowiedzi. - Już niedługo.
- Nic mi nie zrobisz - nadal krzyczałam. - Nic!
Obraz zupełnie znikł. Przed oczami miałam już tylko ciemność...
***
- Emily? - Finnick próbował mnie ocucić.
Leżałam na podłodze, nadal w tej samej komorze, w której byłam. Powoli dochodziło do mnie wszystko co się stało.
- Greyson... On tu był...
- Tylko ja tu byłem - powiedział całkowicie poważnie.
- Ale...
- Krzyczałaś jakbym był jakimś wrogiem i próbowałaś mnie udusić. Na szczęście jestem do tego przyzwyczajony, więc nie zrobiło to na mnie większego wrażenia...
Złapałam się za głowę. Strasznie mnie bolała.
- Emily, co się dzieje? - Zapytał.
Gdybym nie myślała zupełnie o czymś innym, pewnie śmieszyłaby mnie ta sytuacja. Finnick - który się o mnie martwi. Finnick - który próbuje mi pomóc. Finnick - stary druh i przyjaciel...
- Nic się nie dzieje - odpowiedziałam z przekonaniem.
- Jak rzucałaś te noże... Zwijałaś się z bólu, a potem wybiegłaś... Nazywasz to niczym?
- Naprawdę - potwierdziłam. - Nie pytaj.
- To nie jest normalne...
- Wiem! - Znowu krzyczałam. Tym razem zupełnie na serio. - I nie, nie wiem co się ze mną dzieje! I wiesz co, wcale nie chcę wiedzieć!
Wyszłam z komory. Żałowałam, że drzwi były rozsuwane, bo chciałam nimi trzasnąć.
***
- Gratuluję najlepszego wyniku - powiedział James, kiedy tylko weszłam do komory.
- Dzięki - odparłam i rzuciłam się na łóżko. Głowa prawie mi pękała, te halucynacje były takie rzeczywiste.
- Ale dziwi mnie dlaczego wybiegłaś z sali zanim dowiedziałaś się, jaki masz wynik...
- A co cię to obchodzi - nawet nie podniosłam głowy. Zakrywałam oczy rękami, jakby miało mi to pomóc w tłumieniu bólu w mojej głowie.
- Nie obchodzi, po prostu się... zastanawiam - tłumaczył się.
- To zastanawiaj się nad czymś innym.
Chciałam tylko ciszy. Pomyśleć...
- Nie mogę. W tej chwili interesują mnie tylko rzeczy związane z tobą.
Ciężko podniosłam się i usiadłam.
- Na przykład?
- Ty już trochę o mnie wiesz. A ja o tobie nic. Oprócz tego, że zwyciężyłaś Igrzyska i cię torturowali.
- W zasadzie w moim życiu wiele więcej się nie zdarzyło. To znaczy... Raczej nic nie jest ciekawe.
- Masz jakąś rodzinę?
- Moi rodzice zginęli podczas Mrocznych Dni. Potem wylądowałam w niezbyt udanej rodzinie zastępczej. Musiałam polować, żeby się wyżywić. Kiedy wygrałam Igrzyska, zamordowano ich.
Jak dotąd nie miałam wyrzutów sumienia z tego powodu. Kiedy przypominałam sobie śmierć Anabelli, nie widziałam w niej mojej winy. Aż do dziś. Nie była idealną siostrą, ale teraz na pewno zachowałabym się inaczej. Nie sprzedałam się, to fakt. Ale pewnie powinnam. Tak jak Finnick.
- Dlaczego zamordowali?
- Powiedziałam parę słów za dużo na arenie.
- Lepiej, gdybyś się na niej nie znalazła... Gdyby cię nie wylosowali...
- Zgłosiłam się - przerwałam.
- Jak to?
- Tak to. Sama. Nikt mnie nie zmusił.
- Dlaczego? - Zdziwił się.
Dobre pytanie.
- Chciałam pięknie umrzeć. Moje życie... Jak myślałam, nie miało sensu.
Zastanowiłam się nad tym, co mną wtedy kierowało. Miłość do Patricka. Tak dawno o nim nie myślałam... Igrzyska wydawały się być najlepszym wyjściem. Chciałam podzielić jego los. Teraz już nawet nie pamiętałam jak wyglądał. Jedynie nagrania z Igrzysk były potwierdzeniem, że w ogóle kiedykolwiek istniał. Ale kiedy umierał, to był... No cóż, dzieckiem. Nadal go kochałam, ale już zupełnie inaczej...
Jego wspomnienie zmyło Tik-tak w mojej głowie. Najbardziej przerażający aspekt mojego życia. Wolałabym w końcu dowiedzieć się co mi się stało. Z drugiej strony jednak wolałam nikomu o tym nie mówić, co wykluczało uzyskanie jakiejkolwiek informacji. Przerażało mnie to. W każdej chwili halucynacje mogą pojawić się znowu, a ja przez przypadek mogę zabić kogoś z Trzynastki, na co Coin tylko czeka. Tak naprawdę tylko jedna osoba mogła mi pomóc. Ktoś, komu się to stało.
- Załatwisz mi spotkanie z Peetą? - Zapytałam.
_________________
Dodaję, ale na następny trochę poczekacie, bo z weny nie został nawet ślad :C Nie mam żadnych odczuć dotyczących tego rozdziału więc nic nie napiszę. Pozdrawiam i enjoy :D
Chciałam tylko ciszy. Pomyśleć...
- Nie mogę. W tej chwili interesują mnie tylko rzeczy związane z tobą.
Ciężko podniosłam się i usiadłam.
- Na przykład?
- Ty już trochę o mnie wiesz. A ja o tobie nic. Oprócz tego, że zwyciężyłaś Igrzyska i cię torturowali.
- W zasadzie w moim życiu wiele więcej się nie zdarzyło. To znaczy... Raczej nic nie jest ciekawe.
- Masz jakąś rodzinę?
- Moi rodzice zginęli podczas Mrocznych Dni. Potem wylądowałam w niezbyt udanej rodzinie zastępczej. Musiałam polować, żeby się wyżywić. Kiedy wygrałam Igrzyska, zamordowano ich.
Jak dotąd nie miałam wyrzutów sumienia z tego powodu. Kiedy przypominałam sobie śmierć Anabelli, nie widziałam w niej mojej winy. Aż do dziś. Nie była idealną siostrą, ale teraz na pewno zachowałabym się inaczej. Nie sprzedałam się, to fakt. Ale pewnie powinnam. Tak jak Finnick.
- Dlaczego zamordowali?
- Powiedziałam parę słów za dużo na arenie.
- Lepiej, gdybyś się na niej nie znalazła... Gdyby cię nie wylosowali...
- Zgłosiłam się - przerwałam.
- Jak to?
- Tak to. Sama. Nikt mnie nie zmusił.
- Dlaczego? - Zdziwił się.
Dobre pytanie.
- Chciałam pięknie umrzeć. Moje życie... Jak myślałam, nie miało sensu.
Zastanowiłam się nad tym, co mną wtedy kierowało. Miłość do Patricka. Tak dawno o nim nie myślałam... Igrzyska wydawały się być najlepszym wyjściem. Chciałam podzielić jego los. Teraz już nawet nie pamiętałam jak wyglądał. Jedynie nagrania z Igrzysk były potwierdzeniem, że w ogóle kiedykolwiek istniał. Ale kiedy umierał, to był... No cóż, dzieckiem. Nadal go kochałam, ale już zupełnie inaczej...
Jego wspomnienie zmyło Tik-tak w mojej głowie. Najbardziej przerażający aspekt mojego życia. Wolałabym w końcu dowiedzieć się co mi się stało. Z drugiej strony jednak wolałam nikomu o tym nie mówić, co wykluczało uzyskanie jakiejkolwiek informacji. Przerażało mnie to. W każdej chwili halucynacje mogą pojawić się znowu, a ja przez przypadek mogę zabić kogoś z Trzynastki, na co Coin tylko czeka. Tak naprawdę tylko jedna osoba mogła mi pomóc. Ktoś, komu się to stało.
- Załatwisz mi spotkanie z Peetą? - Zapytałam.
_________________
Dodaję, ale na następny trochę poczekacie, bo z weny nie został nawet ślad :C Nie mam żadnych odczuć dotyczących tego rozdziału więc nic nie napiszę. Pozdrawiam i enjoy :D
Ja tu ni nie bd pisac. Lo prostu poczekam na rozmowe Peety i Emily. Ale rozdzial ... Trzeba wspomniec ze swietny xdd
OdpowiedzUsuńZuziko45 Mellark
Dziękuję bardzo :)
Usuńświetny rozdział, naprawdę !
OdpowiedzUsuńfajnie, że Jamesowi podoba się Emily :) może przestaną się kłócić... ale w sumie z Finnickiem już się pogodziła, to za dużo tego godzenia będzie ;)
cudowny pomysł z tym tik-tak no i wizjami z Greysonem ^^ mam nadzieję, że Emily zaatakuje Coin :) najlepiej żeby miała wtedy nóż... a tak w ogóle nie mogę się doczekać rozmowy z Peetą ! Pozdrawiam serdecznie i życzę oczywiście mnóstwa weny i kolejnych pomysłów! Zapraszam do mnie ;)
Mam nadzieję że rozmowa z Peetą, której swoją drogą jeszcze nie napisałam, cię nie rozczaruje.
UsuńDziękuję i pozdrawiam <3
Rozdział cudowny <3 Mam nadzieję, że wena wróci szybko =)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :3
UsuńI znowu nie znajduję słów.
OdpowiedzUsuńKażde twoje słowo jest tak idealnie wpasowane w resztę, że to aż boli, takie to piękne. Idealne. "Dopełnienie", któremu nie brakuje nic. Twoje opowiadanie jest kompletne, ani jedno słowo, przecinek, kropka, nic nie jest zbędne. A przy tym niesłychana prostota, przed którą się rozpływam, wzruszam. Nigdy nie będę umiała tak pisać, nie umiem grać na strunach wrażliwości jak Ty, Emily. Jesteś królową.
Czy muszę dodawać coś więcej? Aż nie chce się dochodzić do końca rozdziału, chce się powiedzieć - chwilo, trwaj. Ciężko się wyrwać z tej innej rzeczywistości.
Tylko, że co ja ci mam, Emy, powiedzieć? Powtarzać te same, banalne komplementy? Przecież wiesz, że świetnie piszesz. Historia toczy się lekko (eh, ale słowo wybrałam ;D), język jest genialny, i tak dalej, i tak dalej.
Umieram z ciekawości, jak potoczysz dalszego plan.
Gale! Gale! Gale!
Mimo to, iż pojawił się wątek o Katniss to i tak wierzę, że ich spikniesz ;D
Przepraszam, jeżeli ten komentarz jest nieco chaotyczny.
I to chyba na tyle!
Buziaki!
Och, już nie przesadzaj, serio, bo nie wiem co odpisać :C
UsuńNa pewno mogło być lepiej. Szkoda, że wena odeszła, bo chciałam w końcu napisać coś naprawdę dobrego :C No, ale cóż. W końcu się do tego zabiorę.
Dziękuję i pozdrawiam ^^
CUDO, CUDO, CUDO! Każdy rozdział od ciebie mega mnie zaciekawia i chce więcej! Więcej Gale'a i Emily :D
OdpowiedzUsuńKocham <3
-Becky Frisbey
Ok, postaram się :>
UsuńPozdrawiam i dziękuję <3
Bradzo fajnie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie piernicz z tą weną, bo zawsze jak to powtarzasz, pojawia się boski rozdział :D
OdpowiedzUsuńBo jak go pisałam, to wenę jeszcze miałam :C
UsuńDziękuję :*
Świetne!!! :D Jest Gale, jest James, jest Finnick i już nie mogę się doczekać rozmowy z Peetą!! <3 I jeszcze to Tik- Tak i wizje z Greysonem ;D Rozdział Cudowny, nie mogę się doczekać następnego ^^
OdpowiedzUsuńWeny ;*
Dziękuję bardzo, następny niestety raczej nie pojawi się zbyt szybko :C
UsuńPozdrawiam <3
Nie powiem, że widzę związek Emily/Gale (bo tak bardzo się wkręciłam w swoje opowiadanie, że tylko ze swoją bohaterką go widzę), ale mam wrażenie, że jak ty to napiszesz, to zejdę z tego świata i będę to kochać.Co mnie odrobinę martwi, bo jak ja potem swoje napiszę? ;__;
OdpowiedzUsuńBut anyway... rozdział genialny. Nie powiem, że narzekałam na jego długość, bo jest taki w sam raz. No i wizje z Greysonem. Niech cię Bóg za to błogosławi, jesteś geniuszem zbrodni.
"Krzyczałaś jakbym był jakimś wrogiem i próbowałaś mnie udusić. Na szczęście jestem do tego przyzwyczajony, więc nie zrobiło to na mnie większego wrażenia..." O Chryste, piękne to było. Zrobiło mi dzień, poważnie xD Tik Tak. Och jejku. Jejku, jejku, jejku. Już nie mogę się doczekać spotkania z Peetą. Czuję, że przedstawisz nam coś ciekawego.
Ale Gale, ale Finnick ;___; nie mogę tego ubrać w słowa, i tak ten komentarz jest już bez sensu, ale ja inaczej komentować nie umiem xD Wybaczysz mi? :>
xoxo, skołowana i niezwykle zaintrygowana dalszymi losami Emily, Loks.
~lilybird-everdeen.blogspot.com
Gale/Emily to trudna relacja i jeszcze nie wiem jak ona się potoczy. A ty masz pisać swoje i nie przejmować się tym co ja tu wypisuję, ej XD
UsuńW końcu w świecie Bird nie ma Emily, a w świecie Emily nie ma Bird, chociaż, w sumie ciekawe byłoby to połączenie ;)
Dziękuję bardzo za miłe słowa i tak, wybaczam :)
Pozdrawiam <3
....ty wiesz, że nawet bardzo. z twojej strony już za późno, ale chętnie wrzucę Emily później do Głosu Kosogłosa, nawet bardzo chętnie. Jeżeli oczywiście otrzymam od ciebie zgodę, nie będę tego robiła bez niej xD
UsuńMam wielkie plany co do Catching Fire, więc... no, poboli. To co, mogę? :>
xoxo, Loks.
Jasne, że możesz ;) A jakie by to było wyróżnienie dla mojej Em :>
UsuńA u mnie może rzeczywiście jest za późno, choć nie wykluczam tego do końca. W każdym razie jeżeli napiszę coś z Bird to tylko za twoją zgodą ;)
Masz ją. Dobra. W takim razie trzeba będzie się zabrać za robotę xD Lecę pisać! :>
UsuńNie myślałaś kiedyś żeby serio napisać jakąś książkę? Jesteś w tym dobra :)
OdpowiedzUsuńHaha, nie, mój profil matematyczno-fizyczno-informatyczny zobowiązał mnie do męczenia się nad trygonometrią. Chociaż... Może kiedyś? :P
UsuńPozdrawiam <3
No więc tak. Rozdział oczywiście był świetnie napisany, ale czuję się trochę zawiedziona. Spodziewałam, się jakiegoś zdarzenia z Coin , Peetą czy czegokolwiek co byłoby...ehhh...nie wiem jak to nazwać ale mam na myśli coś takiego co byłoby po prostu EXTRA. Wiem, że w opowiadaniu muszą być rozdziały w których akcja nieco zwalnia tempa i w których nie dowiadujemy się rzeczy które powalają nas na kolana ale mimo wszystko czuję niedosyt. No i zrobiło się trochę sielankowo. Z Finnickiem Em już jest pogodzona, z Jamesem praktycznie też. No i co teraz? Mam nadzieję że niedługo sielanka zniknie i rozpęta się małe piekiełko. I pamiętaj ,że ja ciągle czekam aż Emily solidnie przywali Plutarchowi. :) Jeśli chodzi o to Tik- takowanie to myślałam, że coś takiego może się zdarzyć. Ciekawe jakie będą następne objawy. Szkoda, że nie masz weny bo jestem taka ciekawa tej rozmowy z Peetą szczególnie, że wcześniej za dużo się nie odzywał. No dobra, bądźmy sprawiedliwi. Nie odzywał się wcale przez co jestem jeszcze bardziej ciekawa co też powie. Ogólnie wydaje się że Peeta jest dość trudną postacią do odtworzenia, bo musi mieć ten swój dar do przekonywania ludzi i w ogóle. Ale z Haymitchem poradziłaś sobie genialnie więc z nim pewnie też. W każdym razie pisanie idzie ci świetnie. Jak się czyta jakieś twoje teksty to ma się wrażenie, że napisałaś to od tak z łatwością i z taką samą łatwością się to czyta.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu weny
Gall Anonim
O, przepraszam :C
UsuńAczkolwiek muszę się usprawiedliwić kilkoma faktami i DOBRZE BY BYŁO ŻEBY WSZYSCY KTÓRZY MOGĄ TO PRZECZYTALI :)
1. Każdy napisany przeze mnie rozdział zbliża mnie do końca bloga, więc z jednej strony chcę je publikować, a z drugiej strony... Czas leci tik-tak, po tym blogu raczej nie będę pisać żadnego innego, a to wielka frajda dla mnie, serio <3
2. Chcę trochę ustabilizować, przynajmniej emocjonalnie, naszą Emily, jej podejście do życia, jak zresztą widzicie, trochę się zmienia.
3. Ciężko o niesamowite zwroty akcji w Trzynastce, to nie arena :<
4. Sielanka? Zgadzam się. Chcę dać trochę szczęścia Em, bo niedługo czeka coś...
5. EXTRA rzeczywiście, w każdym razie na pewno duży przełom. Nie wiem czy wszystkim się to spodoba, ale dowiecie się wszystkiego za kilka rozdziałów. Jak już pisałam, myślałam, żeby to przyśpieszyć, ale nie. Doszłam do wniosku, że tego nie zrobię. Będę się rozkoszować każdą chwilą z tym blogiem.
I dziękuję bardzo za szczerą opinię i miłe słowa, naprawdę jest to dla mnie mega ważne i straasznie cieszy <3
Pozdrawiam :3
Kurczę, tu wszyscy takie długie komenty walą, a ja nie mam pojęcia nigdy, co napisac. Po prostu kolejny super rozdział <3 OMG, uwielbiam Twojego bloga *_*
OdpowiedzUsuńCieszę się z każdego komentarza. Dziękuję i pozdrawiam :>
UsuńZajebiste pisz dalej weny :)
OdpowiedzUsuń-alek
Dzięki :>
UsuńSkoro ( niestety ) zbliżamy się do końca mogłabyś na przykład pododawać różne takie dodatkowe rozdziały np. retrospekcje ze wspomnieniami bohaterów . To by przedłużyło opowiadanie i trochę podkoloryzowało postacie.
OdpowiedzUsuńZnowu,
Gall Anonim
Pomyślę nad tym, na razie nie wiem jak to zrobię...
UsuńKiedy kiedy kiedy następny!!! Boskie oczywięcie :*
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, serio, totalny brak weny. Napisałam już trochę, ale za mało. Może jutro dokończę? Nie wiem, naprawdę.
UsuńDziękuję i pozdrawiam <3
Brak słów, jest cudowny!! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :>
UsuńNo to jedziemy...
OdpowiedzUsuńA więc... Z tym brakiem weny to nie przesadzasz, już 9 dni. Jeszcze trochę i moje życie zacznie tracić sens. Żyję tylko dla twojego bloga... ;__; Tiaa, jestem uzależniona, bywa-,-
Po 2, Em się ze wszystkimi godzi, ale powiedzmy, że dojrzała emocjonalnie. To wszystko przez przeżycia psychiczne itp. Moment pojawienia się wyrzutów sumienia u Em musiał nadejść. Ale jest OK:*
Po 3, to moja osobista sugestia, proponuję ci nie łączyć Gale i Emily. Ewentualnie James jest OK.
Po 4, mam dziwne wrażenie... To samo kiedy.czytałam Kosogłosa... Katniss (jako narratorka) po śmierci Prim, Finnicka itd, była załamana, to można chyba nawet nazwać depresją. Chodzi o to że miałam wtedy wrażenie, że to zmierza do samobójstwa. U ciebie mam wrażenie, że to też jakoś idzie w tą stronę. W sumie, jeśli Em zginie to ci to wybaczę. Nawet będzie mi się to podobać. ALE TO TYLKO MOJE WRAŻENIE:*
Ogółem rozdział piękny:*
~Spark
Powiem ci, że poniekąd masz rację, ale wszystko niedługo się wyjaśni. Co do Gale'a i Emily to się zgadzam, ja sama nigdy nie planowałam ich łączyć. Niestety brak weny nie pozwala mi na dokończenie tego rozdziału... Lepiej dodać coś lepszego trochę później, naprawdę, uwierz mi :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję C:
kochamkochamkocham <3
OdpowiedzUsuńTe halucynację...
Aż mnie dreszcze biorą, serio.
Weny ;3
Dziękuję :)
UsuńTy to masz tępo pisania-,- Zdążysz przed 1 czerwca? Błagam! Deprzeszyn forever...
OdpowiedzUsuńJutro powinnam skończyć i dodać :)
UsuńKolejny! Kolejny Kolejny! Prosze ;3
OdpowiedzUsuńJutro, obiecuję <3
Usuńooo, to super, ja codziennie tu wchodzę w nadziei na nowy rozdział ;w;
Usuń