piątek, 28 lutego 2014

Rozdział IX

- Po co mi to? - Pytam Shante, oglądając złotą bransoletkę z symbolem Kosogłosa.
- Twój mentor kazał ci ją włożyć.
Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić Jake'a, który mi każe coś zrobić. Czyli tak naprawdę ktoś inny wpadł na ten pomysł. Jestem pewna, że to Haymitch. Żeby podkreślić moje pokojowe zamiary wobec Katniss.
Shante kieruje się w stronę wyjścia. Nie chce ze mną zostać nawet przez ostatnią minutę. Zresztą ciężko się dziwić - groziłam jej, nie zgodziłam się na żadną kreację... Też bym była wkurzona.
- Czekaj! - Krzyczę. - Na co wskazuje ten strój? Co może być na arenie?
- Jest wodoodporny - odpowiada i znika za drzwiami.
Woda. Świetnie. Czyżby wszystko pod Czwarty Dystrykt? 
Wchodzę do szklanej windy i usiłuję się skoncentrować. Za bardzo zmiękłam przez ostatnie miesiące. Żadnych tortur, żadnych Igrzysk, żadnych polowań. A za chwilę miałam znowu zabijać. Muszę być zimna i wyrachowana. Jak kiedyś.
Winda wjeżdża na górę. Światło wcale nie świeci mi w oczy. Jest dość ciemno, niebo jest lekko czerwone. Stoimy na podestach, które unoszą się na wodzie. Na środku jest piaszczysta wysepka z Rogiem Obfitości, od której odchodzi dwanaście podestów. Dwanaście. Po jednym na dwóch trybutów. Jak nietrudno się domyślić - mój podest dzielę z Finnickiem. Świetnie. 
Na brzegu zaczyna się to, co praktycznie na każdej arenie. Las. 
- I co, pewnie myślisz jak za chwilę mnie zabijesz? - Odzywa się Finnick. Jest wystarczająco blisko, żebym mogła go usłyszeć. 
- Ciebie zostawię na deser - odpowiadam i zaczynam szukać wzrokiem Katniss. Była dużo dalej, bliżej Brutusa. 
Johanna stoi w ogóle po drugiej stronie Rogu. 
- Raczej nie pływasz szybciej - mówi Finnick. 
Zostało dziesięć sekund.
- Zobaczymy - odpowiadam.
Rzeczywiście miałam marne szanse dopłynąć szybciej niż on, ale wierzyłam, że adrenalina jak zawsze przyjdzie z pomocą. Poza tym - nie był to aż tak długi odcinek, żeby można było mieć duże opóźnienie.
GONG.
Skaczę do wody. Moje pływanie pewnie bardziej przypomina szamotanie się w wodzie, ale cóż - nie robiłam tego często. Garnę wodę pod siebie do momentu, kiedy zauważam podest. I kiedy słyszę, że Finnick wyskakuje z wody. Wcale nie jestem później od niego. Minimalną przewagę niweluję na podeście - biegam szybciej. Kątem oka widzę, jak pięścią próbuje mnie strącić z podestu. Zatrzymuję się na chwilę by uniknąć ciosu, a potem koncentruję swoją całą siłę by wepchnąć go do wody. Ze zdziwieniem dochodzi do mnie, że udało mi się. Pytanie tylko czy Finnick nie dopłynie do brzegu szybciej niż ja przybiegnę. 
Jestem pierwsza. Reszta trybutów albo jeszcze płynie, albo biegnie po podeście. Najbliżej jest Katniss. Dziwne, nie wiedziałam, że potrafi tak dobrze pływać. Do tego szybko biega. Muszę się bardzo sprężyć, żeby dotrzeć do centrum. Biegniemy w tym samym kierunku, widzę złoty łuk. Odwracam się. To właśnie go chce Katniss. Pewnie myśli, że ja też... Przeskakuję nad bronią i biegnę dalej. Może tak będzie mogła zacząć mi ufać. Przynajmniej w takim stopniu, jak można ufać innemu trybutowi. 
Biorę komplet noży, plecak, trzy miecze i butelkę wody. Johanna już przypłynęła, pomaga Woltowi wejść na brzeg. 
- Pomóż Pokręt! - Krzyczy do mnie.
Przekazuję jej rzeczy, które zabrałam i każę uciekać do lasu. Zostawiam sobie tylko nóż. Potem rzucam się w wodę i płynę po Wiress. Nie zajmuje mi to dużo czasu. Nie minęła minuta, kiedy miałam wychodziłyśmy z powrotem na wysepkę z Rogiem. Niestety musiałyśmy przez nią przebiec, bo Johanna z Woltem była na zupełnie przeciwnej części areny. 
Rzuca się na nas Woof z siekierą. Nie lubię zabijać starszych ludzi, ale widzę, że nie mam innego wyjścia. Podcinam mu gardło. Staram się zachować dystans do Brutusa i Enobarii. Lepiej żeby Finnick też nie stanął mi na drodze. Nie jestem tu teraz, żeby zabić jak najwięcej osób. Zadanie jest dużo bardziej skomplikowane.
***
Miałyśmy niesamowite szczęście, że przeżyłyśmy. Miałam jednak wrażenie, że to trochę przez to, że inni trybuci nie chcieli mnie atakować. W zasadzie w każdym takim przypadku (przynajmniej jak dotąd) kończyło się to śmiercią agresora. Byłam zadowolona z moich "statystyk". 
Zauważyłam też Blighta, trybuta z Dystryktu Johanny. Nie wiedziałam, że też jest z nami w sojuszu.
- Możemy go wziąć, no nie? - Zapytała, kiedy w końcu złapałam oddech.
- Nie przyda się - mruknęłam. - Więc w sumie do nas pasuje.
Dużo łatwiej walczyłoby mi się, gdybym nie musiała ich wszystkich osłaniać.
- Beetee - zauważyłam po chwili. - Jesteś ranny?
- Musiał oczywiście wziąć ten cholerny drut - fuknęła Johanna. - Przepłacił raną ciętą od Brutusa, ale chyba przeżyje.
- No dobrze - mruknęłam, nie chcąc nawet obejrzeć zranienia. Nie znałam się na tym.
Spojrzałam w stronę Rogu. Na wysepce stali Peeta, Katniss, Mags i... Finnick.
- Haymitch... - Wyszeptałam, obserwując tą scenkę. - Ty kłamco.
- Co? - Zdziwiła się Johanna i spojrzała w tą samą stronę. - A... To ty nie wiedziałaś? - Zdziwiła się.
- A wyglądam, jakbym wiedziała? - Co prawda miałam przeczucie, że kłamie. Finnick nie w rebelii - to byłoby dziwne, przecież nawet Plutarch mówił, że to niemożliwe.
- Co się tam dzieje? - Zapytała Wiress.
- Chodźmy - mruknęłam, nie zwracając uwagi na jej pytanie. - Trzeba znaleźć wodę.
Czułam się tak jakoś... Żałośnie. Zabiłam tylko jakiegoś staruszka, i to w obronie własnej... Z drugiej strony Kapitol właśnie tego by chciał. Żebym zachowywała się tak samo jak na poprzednich Igrzyskach. Żeby krew lała się wartkim strumykiem, a ja nadal mordowała bez cienia emocji na twarzy. Nie zabijając postępowałam dobrze.
- Tu nigdzie nie ma nawet źródełka - odezwał się Blight po godzinie marszu. - Ani kropelki.
Rzeczywiście. Dotknęłam trawy. Nie była wilgotna, ale było widać, że wody jej nie brakowało.
- A woda wokół Rogu? - Zapytałam.
- Słona - powiedziała Johanna. - Wiem, bo połknęłam trochę, jak holowałam Wolta.
Widziałam, że jej też nie podobało się nasze położenie. Byłam zła, że Haymitch tak po prostu pozwolił Finnickowi być z Katniss od początku, a nam kazał dochodzić później. Co by to zmieniło?
- Przydałoby się chociaż zapolować - zauważyłam, kiedy zaczęło się ściemniać.
- To co, przerwa? - Wystękał Beetee. Nie mógł zbyt długo iść. Stracił dużo krwi. Może mnie i Johannie nie sprawiało to problemu, ale trybuci z Trójki nie byli w tak dobrej formie.
- Przerwa - zadecydowałam zrzucając plecak na ziemię.
- To ja pójdę zapolować - powiedziała szybko Johanna. Ja chciałam to zrobić. Chciałam uwolnić się od tej trójki chociaż na chwilę... Ona pewnie też.
- No dobrze... A ja rozejrzę się za miejscem do spania. - Powiedziałam.
- No chyba ich tu nie zostawisz samych...
No tak. Miałam ich chronić.
- Ok, zostanę. - Zadecydowałam.
Siedzieliśmy na kamieniach i patrzyliśmy na siebie, nic nie mówiąc.
- Możemy wam jakoś pomóc? - Zapytała po jakimś czasie Wiress.
Pomóc. Dobre sobie.
- Po prostu się nie narażajcie - odpowiedziałam. - I może lepiej będzie jak po prostu zostaniemy tutaj. Z tego co widziałam Brutus i Enobaria poszli w przeciwną stronę, a jeśli przyjdzie tu ktoś inny, to... Poradzimy sobie.
O tym byłam przekonana. Radziłam sobie już przecież z kilkoma osobami naraz. Nie byłam niestety pewna, czy rzeczywiście te kilka lat od Igrzysk dało mi więcej doświadczenia, czy też rozleniwiło mnie na tyle, że ktoś mógłby okazać się rzeczywiście dużo lepszy ode mnie.
Kiedy było już zupełnie ciemno, Johanna przybyła z kilkoma bezgłowymi wiewiórkami, związanymi ogonami.
- Znalazłaś wodę? - Spytałam.
- Nie. Może na tej arenie w ogóle nie ma wody? Uznali, że pozabijamy się zanim komukolwiek zachce się pić.
Przerwał nam wyświetlony na niebie symbol Kapitolu. Zginęło osiem osób, praktycznie sami starzy i słabi, żadnych niespodzianek. Najważniejsi nadal w grze.
- Wezmę pierwszą wartę - oznajmiła Johanna. Nie protestowałam.
***
Ze snu wyrwał mnie błysk ogromnej błyskawicy. Uderzyła w drzewo, które znajdowało się zaledwie kilka metrów od nas. Oślepił mnie jej blask, mimo to odskoczyłam jak najdalej mogłam i ukryłam głowę w dłoniach. Trwałam w tej pozycji dość długo, aż byłam pewna, że światło zniknęło.
- Wszyscy cali? - Zapytałam.
- Wiress dostała - powiedział Beetee pochylając się nad kobietą.
- Ma tętno?
- Ma. Żyje. Ale jest nieprzytomna.
- Wiress... - Próbowałam ją ocucić, ale zupełnie się na tym nie znałam.
Nie reagowała. Staliśmy tak nad nią bez słowa, aż wreszcie ciemność nocy rozświetliło słońce. Niby powinniśmy czuć się bezpieczniej, ale na arenie to tak wcale nie działało. Słońce nie było takie jak w Dystrykcie, było sztucznie sterowane tak, by dostarczyć widzom naszej śmierci większych emocji.
- Tik-tak - powiedziała słabym głosem Wiress, otwierając oczy.
- Świetnie - mruknęła Johanna. - Pokręt zwariowała. Jeszcze to... Może od razu się powieśmy? Będzie szybciej.
- Jedną noc już przeżyliśmy, nie jest tak źle - powiedziałam cicho, próbując znaleźć jakiekolwiek dobre strony naszej sytuacji, i jednocześnie starając się nie myśleć o Finnicku, który ma dużo łatwiej. Zresztą jak zawsze. - Możesz chodzić? - Spytałam Wiress.
- Tik-tak - powiedziała tylko i spróbowała wstać.
- Tik-tak - powtórzyłam i wzięłam ją pod ramię. Wolałabym, żeby chociaż mogła sama się poruszać...
- To gdzie idziemy? - Zapytał Blight.
- Naprzód - odparła Johanna i wskazała przypadkowy kierunek. - Prędzej czy później na kogoś się natkniemy.
***
Jak później się okazało, wybór był zły. Nie minęło dwadzieścia minut, kiedy wiatr przestał wiać, a ptaki śpiewać. To nigdy nie był dobry znak. Zatrzymaliśmy się i popatrzyliśmy na siebie. Wyciągnęłam nóż, a Johanna topór. Rozejrzałam się dookoła, doszukując się wrogów. Poczułam kroplę na ręce. To nie była woda.
- Krew - powiedziałam i spojrzałam w górę. Żadnych ludzi. Tylko chmury. 
Kropel było coraz więcej. Mżawka z oszałamiającą szybkością zmieniła się w ulewę.
- Uciekajcie! - Usłyszałam krzyk Johanny.
- Weź Beetee... - Nie dokończyłam przez krew lejącą się do ust.
Założyłam że zrobi to, a sama zajęłam się Wiress. Kątem oka zauważyłam Blighta, który pobiegł w drugą stronę. Nie miałam jednak czasu go zawracać. Krew zalewała mi oczy, ledwo widziałam to, co miałam pod nogami. 
- Szybciej! - Krzyknęłam.
Miałam nadzieję, że na plaży będzie bezpiecznie. Nie miałam pojęcia o skali zjawiska, czy krew zalała całą arenę? Czy tak to się miało skończyć, mieliśmy się utopić? 
Dostałam gałęzią w twarz chyba szósty raz, miałam ochotę się poddać, wydawało mi się, że las nie ma końca. Wtedy poczułam na ręce nacisk Wiress. Teraz to ona mnie ciągnęła, ja potrzebowałam pomocy. 
Dodało mi to siły. Po kilku minutach biegu pod stopami poczułam piasek, wreszcie! 
Od razu wbiegłam do wody, obmywając twarz. Za kilka sekund obok mnie pojawiła się Johanna.
- Blight nie żyje - powiedziała. - Wbiegł na pole siłowe.
Nic nie powiedziałam, ledwo łapałam oddech. Chciałam powiedzieć coś w stylu: "przykro mi", ale skoncentrowałam się na tym cudownym świetle wpadającym do moich oczu.
- Co to było... - Wyszeptałam, choć nie wiem czy to było pytanie czy bardziej stwierdzenie.
Już myślałam, że będę miała chociaż chwilę spokoju. Prawię zmyłam z siebie całą krew, kiedy Johanna krzyknęła:
- Finnick!
Świetnie.
____________
Obiecuję, że następny rozdział będzie dobry, bo wiem co w nim będzie :) Tutaj improwizowałam, chyba to widać. No, ale od momentu spotkania z Finnickiem mam już wszystko zaplanowane. Sorki za te zmiany czasu w którym pisałam, ale chodziło żeby dodać akcji pod Rogiem dynamiki. I nie mam dziś głowy, żeby sprawdzać błędy, obiecuję, że jutro to zrobię :) Pozdrawiam ^^

13 komentarzy:

  1. Genialnie i Finnick <3 Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Uwielbiam Emily.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział no i nareszcie coś się dzieje! Arena! Uwielbiam ten rozdział! Czekam na jej spotkanie z Finnikiem :D Może mała bójka ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam wszystko od poczatku i muszę przyznać, że jesteś genialna. Uwielbiam igrzyska smierci, a to wciagneło mnie prawie jak urywki książki, które przeczytałam. ;) Trzeba też prprzyznać, ze Emily jest niesamowitą osoba i w dodatku bardzo wytrzymała. Pierwszy raz płakałam czytając opowiadanie. Pierwsza cześć bardzo poruszyła moje emocje zwłaszcza gdy czekała az Nathan odejdzie sam ;((
    Pozdrawiam Dagrasia:**
    P.S mam konto a czytam na telefonie chciała bym zaprosić do siebie może to IŚ ale coś czemu ja się oddałam;))
    Zapraszam sen-jak-z-bajki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra. Siedzę tu od przeszło 5 godzin i czytam, czytam i czytam, bo nie mogłam przerwać, ale wiesz co? Nie żałuję, do cholery! Jesteś świetna! Styl pisania, bohaterka, historia - wszystko fenomenalne, nie mam się do czego przyczepić. Jezu, zakochałam się w tym blogu, poważnie. Emily jest wspaniała, a jej przyjaźń z Johanną - genialna. W ogóle, Johanna jest chyba jedną z moich ulubionych postaci, więc już zaskarbiła sobie moją miłość. Emily wygrała moje serce w inny sposób. Zaistniała. Lubię takie bohaterki, silne, nie jakieś delikatne. Ludzie mówią, że to mało prawdopodobne, żeby taki były, bo ich zdaniem są wtedy "zbyt idealne i nie realne". GÓWNO PRAWDA. Takie są najlepsze. I Emily jest jedną z nich.
    Chyba się rozpisałam i zaczęłam pieprzyć o niczym, przepraszam xD
    Czekam na następny rozdział!
    xoxo, Loks.
    ~lilybird-everdeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest dobry. Za bardzo wg mnie pourywany i nie rozwiązałaś w nim problemu jaki nurtował mnie czytając PO. Skąd brali wodę inni Trybuci? Katniss i spółka miała sączek, ale reszta też musi pić. Kocham ten blog, a Emily jest dla mnie postacią wykreowaną na tyle dobrze, że nie wyobrażam sobie czytania książki jeszcze raz, ale bez niej. Jak powiedziałem - kocham "podskrzydlami...", ale ten rozdział jest jednym ze słabszych, a mógłby być najlepszy. To nie zmienia faktu, że i tak jestem fanem i czekam z utęsknieniem na następną część. :D Mam nadzieję, że przyjmiesz krytykę ;)
    PS: Będzie Erick?! Żal mi go trochę, bo jest postacią, która jakby była zapomniana wśród tych wszystkich Finnickó i Johann, chyba że robisz to celowo. ;) Moim mini marzeniem jest usłyszenie od Ciebie jak wyglądała jego historia ;)
    Życzę weny, natchnienia i słoneczka na wiosnę, żeby ci grzało w plecy jak będziesz pisać następny rozdział!
    ;)
    Kuburdek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tak, wiem że jest słaby, a wynika to z faktu, że totalnie NIGDY nie miałam na niego pomysłu. Miałam zamiar zakończyć tę historię na I części, bo do tej pory miałam w głowie pełen plan. Po Igrzyskach Emily w głowie kształtowała się jakaś fabuła, parę naprawdę dobrych pomysłów, które czekam, aż opublikuję, i parę wątków, które chcę jak najszybciej "pominąć" bo mnie nudzą i odbierają radość pisania. Erick pojawi się w następnym rozdziale, nie martw się ;) Założyłam, że Emily miała wystarczająco dużo wody z plecaka spod Rogu, żeby przeżyć pierwszy dzień. Także jak już napisałam dziękuję i następny rozdział będzie lepszy :)

      Usuń
    2. Trzymam za słowo i czekam... :)

      Usuń
  7. Super ff! Naprawdę rzadko to mówię i kręcę nosem na wszystkie blogi, ale to jak piszesz bardzo mi się podoba. Tylko główna postać nie do końca przypadła mi do gustu... Jest jakaś taka mało człowiecza. Ale pomysły bardzo fajne i łatwo się to wszystko czyta. :))

    Jak będziesz miała czas to zapraszam do mnie, dopiero zaczynam, więc przyda mi się każda konstruktywna krytyka i uwagi bardziej doświadczonych osób. ;)) http://66gi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Finnick i Emily , brrr.Zaczynam się bać;-)
    Pozdrawiam Iguana

    OdpowiedzUsuń
  9. Napisałam przed chwilę dość długi komentarz, po czym musiałam zamknąć stronę. -.- głupia ja..
    Rozdział bardzo mi się podoba, dużo się dzieję, pomimo tego, że jest długi nie jest nudzący. Normalnie wchłaniałam każde słowo. :)
    W jednym miejscu nie było tylko przecinka, próbowałam je przed chwilą znaleźć, ale już nie mogłam..
    Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny. :)

    aria-force-igrzyska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham tę Twoją ironię!

    kocham 75. Igrzyska w Twoim wydaniu - teoretycznie wszystko już wiem, praktycznie, jak mi udowadniasz, nie wiem nic ;)

    "Prawię zmyłam z siebie całą krew, kiedy Johanna krzyknęła:
    - Finnick!
    Świetnie."

    Mistrzostwo! Twój styl jest naprawdę obłędny.

    pozdrawiam, i zapraszam na 73-hunger.blogspot.com

    PS. zostawiłam Ci w spamie mój blog, może Cię on zachęci C:

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo spodobał mi się twój blog, dlatego postanowiłam nominować go do Liebster Blog Award na moim: http://naekranachwpanem.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń