poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział I

- Emily, Emily... - Usłyszałam cichy głos Annie.
Otworzyłam oczy. Powoli przypominałam sobie wszystko. Greyson miał mnie wziąć na tortury... Zrezygnował?
     Annie była pochylona nade mną, próbowała mnie ocucić. 
- Gdzie Strażnicy? - Zapytałam. - Mieli mnie zabrać...
- Zabrali. Trzymali cię kilka godzin... 
- Jak to? - Zdziwiłam się.
Niczego nie pamiętałam. Żadnego bólu, żadnej krwi. Obejrzałam moje ciało. Żadnych dodatkowych blizn. Nic mnie nawet nie drasnęło. Może poddali mnie jakimś torturom psychicznym, które były tak bolesne, że zapomniałam, że w ogóle do nich doszło. 
- Dziwne - wyszeptałam i na chwilę skupiłam się na dziewczynie, a raczej na śliwie na jej oku. - Bardzo cię boli?
- Nie - odpowiedziała z udawaną pewnością. Kłamała. 
- To dobrze - udałam, że wierzę. - Ale nie musiałaś...
Co mi tam, jeszcze jeden cios. Ale sam gest był piękny. Annie nic nie odpowiedziała, tylko odwróciła się, usiadła na swoim łóżku i zaczęła kiwać się w przód i w tył. Byłam już do tego przyzwyczajona. Miała okresy gadatliwości, kiedy mówiła o wszystkim (głównie o miłości do Finnicka), a potem nagle zamykała się w sobie i zaczynała się kiwać. Mimo wszystko z każdym dniem szanowałam ją coraz bardziej.
     Tik-tak. Nagle przypomniała mi się Wiress. Tykanie. Nie pomyślałam o nim jednak w kontekście zegara, nie. Raczej... bomby. Miałam całkowicie dziwne domysły, dotyczące tego, co właśnie mi zrobili. Może wszczepili bombę z opóźnionym zapłonem, która za jakiś czas po prostu się zdetonuje i rozerwie mnie na kawałki? A może wywoła taki ból, który powoli doprowadzi mnie do śmierci? Niepewność była najgorsza.
***
     Od tamtej pory torturowana byłam jeszcze częściej, ale mniej boleśnie. Pewnie dlatego, że z jakichś powodów nie dopuszczali do mnie Greysona. Tylko on się tak nade mną pastwił, żaden inny Strażnik nie był w stanie sprawić mi takiego bólu. Mimo to poczułam, że robię się coraz słabsza. Wcześniej nie wydawałam żadnych odgłosów cierpienia, a od niedawna darłam się jak wariatka. To wszystko trwało za długo, ten ból... Wiedziałam, że dłużej tego nie wytrzymam. Że jeszcze może kilka dni, a potem trzeba będzie się zbierać... Potrzebowałam cudu.
   Raz, kiedy odprowadzano mnie z dość kreatywnej tortury, jaką jest siedzenie godzinę w wannie wypełnionej lodem, zobaczyłam Peetę. Prowadzili go do pomieszczenia obok "mojej" sali. Plan Kapitolu znałam praktycznie na pamięć, nawet mimo tego, że wszystkie korytarze wyglądały tu tak samo.
     Zdziwiłam się, że chcieli coś zrobić Peecie. Z tego co wiedziałam, raczej wykonywał ich rozkazy, próbował jakoś załagodzić sytuację. Jemu też czasem odbijało. Często budził się w nocy i krzyczał "Katniss!". Naprawdę ją kochał. Nie wydawał się nawet być zły, że nie zabrali go do Trzynastki. Cieszył się, że Katniss jest bezpieczna.
***
    Nigdy nie wierzyłam w cuda. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy patrolujący Strażnik padł na ziemię, a za nim pojawili się żołnierze w czarnych kombinezonach. Trzynastka?
- Szybko - otworzyli drzwi od celi i kazali wychodzić.
     Byłam jak sparaliżowana, nie wiedziałam, czy mam w to wierzyć, czy raczej nie. Siedziałam tylko w kącie, podczas gdy Annie powtarzała "mówiłam, że mnie uratuje".
- Emily, żyjesz? - Zapytał znajomy głos. Nie od razu skojarzyłam kto to. Dopiero gdy zobaczyłam twarz. James. Ten James-dupek, którego miałam okazję spotkać wcześniej.
- Żyję - odpowiedziałam i zerwałam się z łóżka.
- Jest trójka, a gdzie czwarty? - Usłyszałam z drugiego końca celi.
Peeta jeszcze nie wrócił. Musieli mu robić coś naprawdę przerażającego.
- Ja wiem - powiedziałam. - Zaprowadzić was?
- Po prostu powiedz mi gdzie to jest - naciskał James, po czym dodał - a wy wyprowadźcie pozostałych!
- To nie takie proste - nawet nie wyobrażałam sobie jakim cudem miałabym mu to wyjaśnić. - Weź mnie ze sobą. Tylko daj mi broń.
- Broń? Przecież widzę w jakim jesteś stanie!
     Byłam ubrana w białe spodnie i "koszulkę" polo, na których było mnóstwo czerwonych plam i plamek. Musiałam mieć całą twarz w bliznach. W zasadzie jedynym elementem we mnie, który był względnie normalny, były włosy, o które dbała Annie. Każdego dnia miałam inny warkocz.
- Chyba zależy ci na czasie, co? Więc daj mi ten nóż - wyciągnęłam mu go z ręki. - I się zamknij.
Westchnął. 
- Ok, pójdę z nią. Gdybyśmy nie wrócili po piętnastu minutach, wracajcie bez nas.
     Aż mnie zdziwiło, że nikt nie zauważył zbiegłych więźniów, ani nas.
- Co tak cicho? - Zapytałam szeptem, kiedy skradaliśmy się po korytarzach. 
- Nie wiem, ale też mnie to niepokoi. Jest za łatwo...
Wydawało mi się, że słyszę Strażnika. Szybko zareagowałam, przyciskając Jamesa do ściany. Wychylił głowę.
- Wiem, że chcesz się do mnie zbliżyć, ale tu nikogo nie ma - wyszeptał, uśmiechając się.
Przewróciłam oczami.
- Mógłbyś to potraktować poważnie.
- Traktuję - zapewnił, ale wątpiłam w to.
     Słychać było tylko krople mojej krwi, które czasem spływały na podłogę, zostawiając czerwone plamki na białym parkiecie. W tamtej chwili zapomniałam już o całym bólu, który czułam do tej pory. Nareszcie miałam jakąś misję, mogłam wyjść z celi i coś zrobić. A jeszcze kilka minut wcześniej myślałam, jakim sposobem mogłabym najszybciej zakończyć mój żywot.
     Już prawie byliśmy w korytarzu z "moim" pokojem, zerknęłam czy nikogo tam nie ma. Ale był. Przechadzało się tam dwóch Strażników. Tylko tam. Nigdzie indziej nikogo nie zauważyliśmy. Kątem oka zobaczyłam, jak James wyciąga pistolet. 
- Zwariowałeś? - Spytałam. - Grunt to nie robić zamieszania, co? 
- To czym mam go załatwić? 
- Masz drugi nóż?
- Po co?
- Nóż! 
- No dobra...
Dwa rzuty, oba trafione. Nie zdążyli nawet pisnąć, padli na ziemię zostawiając nam przejście. 
     Peeta leżał w łóżku, był nieprzytomny. Jego ciało było zmasakrowane, choć i tak zapewne wyglądało o niebo lepiej niż moje. Co mu zrobili? Mogłam się tylko domyślać. 
- Ja go wezmę, a ty osłaniaj - powiedział James, podając mi broń. W końcu trochę zaufania.
Wzięłam broń, ale zachwiałam się na nogach. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, podparłam się o łóżko Peety. Straciłam dużo krwi.
- Dasz radę iść? - Zapytał James.
- Daj mi chwilę - powiedziałam i zamknęłam oczy. Po kilku sekundach wróciłam do siebie.
- Chodźmy.
Otworzyłam drzwi, rozglądając się, i zastanowiłam się nad wyborem drogi powrotnej. Ostatecznie wybrałam kręcenie się zaułkami, gdzie zwykle nie było Strażników. Jak się okazało - niepotrzebnie. Trzymałam pistolet, ale nie było potrzeby, bym go użyła.
     Przy wyjściu zobaczyłam tylko kilka ciał, żołnierze musieli kilku zabić, żeby tu wejść. Nie wierzyłam, że Snow nie wysłał żadnych posiłków. Nikt nas nie zatrzymał. Jakby tak po prostu nas wypuszczali, bez żadnej walki. Pytanie było: dlaczego? Nie wiem, czy chciałam poznać odpowiedź. Wejście do poduszkowca to ostatnie co zobaczyłam, zanim straciłam przytomność.
***
- Jak się czujesz, kochanie? - Obudził mnie głos Haymitcha.
- Świetnie - wydukałam, choć jeszcze nie potrafiłam skoncentrować się na własnym ciele.
- Nieźle cię poturbowali. Dawno nie widziałam nikogo w takim stanie. A podobno jeszcze mogłaś się ruszać... Jakiś czas.
- Więc wszystko już wiesz...
- Nie. W zasadzie nikt z nas nie wie niczego. Tylko Johanna jest w stanie mówić, ale ona niewiele wie.
- A co z Annie?
Zdziwił się.
- A czemu pytasz?
- A czemu nie? Zresztą, nieważne - zmieszałam się. - Daj mi tu Plutarcha, bo muszę go zabić.
- Raczej tu szybko nie przyjdzie - odparł i zaczął się śmiać.
- Ale poważnie, dlaczego nas zostawiliście? - Tylko to chciałam wiedzieć.
- Ledwo się wydostaliśmy z areny, musieliśmy wziąć najważniejszych i...
- Przecież leżałam najwyżej metr od Finnicka! - Oburzyłam się.
Haymitch ściszył głos i zbliżył się do mojego łóżka.
- Coin nie zgodziła się na przyjęcie ciebie do Trzynastki.
- Jaka znowu Coin?!
- Ciszej - rozejrzał się. Na szczęście nikogo nie było. - Prezydent Trzynastki. Uznała, że będzie z tobą za dużo problemów.
Za dużo problemów?! Od początku poświęcam się, żeby to wszystko wyszło, znoszę tortury, a ona uważa, że będą ze mną jakieś problemy?!
- To dlaczego ostatecznie nas odbiliście?
- Katniss tego zażądała. W zamian za bycie Kosogłosem. Inaczej po ewentualnym powrocie byłabyś osądzona.
- Osądzona?! - Tym razem krzyknęłam. - Co?! Za co?!
- Za zdradę.
- Jaką zdradę? Niby kiedy?
- Mam uwierzyć, że torturowali cię pięć tygodni, a ty nic nie powiedziałaś?
- Tak. Inna sprawa, że o nic nie pytali.
Nie rozumiał.
- Naprawdę. Nie wiem dlaczego. Jakby po prostu chcieli... Mnie złamać. O nic nie pytali.
- Ok, powiesz to na zebraniu. Oczywiście jak już dojdziesz do siebie - Powiedział i wyszedł, zanim zdążyłam otworzyć usta.
Miałam mnóstwo wątpliwości.
________
Ha! I co? Umiem coś napisać szybko :P Dlaczego zajęło mi to tak mało czasu? Bo lubię ten rozdział. Naprawdę. Nie wiem czy mi wyszedł, czy nie, ale strasznie fajnie mi się go pisało :) Wesołych Świąt wszystkim! 

32 komentarze:

  1. Niezły ^^
    W końcu ich odbili :D Jej! :D Myślałam, że już złamią tam Emily, ale się nie dała xD Dobra jest.. Podziwiam ją za to, że jak wyszła z tej celi to dała rade iść :) Ta to ma moc xD
    Nie lubię Coin -.- Nigdy nie lubiłam tej baby... :P Denerwowała mnie :P A jeżeli ona osądzi Emily za zdradę to chyba sama ją uduszę. xD
    Trochę krótki rozdział, ale święta i w ogóle.. rozumiem :D Bardzo fajny, podobał mi się xD
    Pozdrawiam i życzę weny :D
    Wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :>
      Wiem, że krótki. Ale chyba wolę napisać taki, niż dłuższy i nudny. Następny będzie długi, wiem, bo dopiero zaczęłam, a już zajmuje więcej niż ten :P No, chyba, że wszystko skasuję ;)
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Kurczę, podziwiam Emily, nie dała im się złamać.
    Cieszę się, że w końcu ją odbili. Bóg wie ile jeszcze by wytrzymała...
    Ugh, Coin, jak ja nienawidzę tej baby ;/
    Emily niby miała ich zdradzić, pfy!
    Życzę weny i pozdrawiam :)
    Zapraszam też do siebie - http://our-time-is-short.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, też nienawidzę Coin i wątpię, żeby ktokolwiek ją lubił ;)
      Też pozdrawiam <3

      Usuń
  3. Podoba mi się. Naprawdę. Nie mam choćby najmniejszego punktu zaczepienia o jakim mógłbym sobie pomarudzić... A to chyba największy komplement :) Bardzo miło mnie zaskoczyłaś tym rozdziałem. Tak szybko! Jeśli dalej będziesz w taki sposób pisać o Annie to chyba bardziej zakocham się w niej niż w Em.
    Pozdrawiam

    Kuburdek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, jestem w szoku. Wyszło mi ^^ Tak miło słyszeć to z twoich ust :)
      Teraz będzie mniej Annie, raczej skupię się na innych osobach. No i szybko, fakt. Sama siebie tym zaskoczyłam.
      Dziękuję i pozdrawiam :>

      Usuń
    2. Ja również dziękuję ;) Za Emily, za rozdział i za odpowiedź. :) Szczerze zdziwił mnie fakt, że moje słowa mogą być przyjemnością :) Miło mi, że liczysz się ze zdaniem czytelników i moim - (fan na wieczność)
      PS. Mam nadzieję, że pamiętasz o Ericu! :P
      Wielbię

      Kuburdek

      Usuń
    3. O Ericku pamiętam i nadal się zastanawiam jak i kiedy to napiszę :P Muszę mieć jakiś dobry pomysł, bez niego nie ma sensu zaczynać, uwierz mi :)

      Usuń
  4. Rozdział super!
    Ugh... Coin.
    Emily ich zdradzić! Pf... też mi prawda. Nawet głupi wie, że Em jest lojalna! Widać, że Coin to idiotka -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, wiadomo :) Ona się też dowie...
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  5. Co ??!! Jakie osądzenie zwariowali. 5 TYGODNI KATOWANIA A ONI GADAJĄ O JAKIMŚ SĄDZIE??!! Matko nie wierzę. Rozdział cudowny, na prawdę mi się podoba :)) Ciekawe nawiązanie do książki:)
    Pozdrawiam i życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Sąd byłby niesprawiedliwy, ale i tak, jak nietrudno się domyślić, do niego nie dojdzie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Co tam Plutarch. Havensbee to jeszcze miał jakiś cel w działaniach i pomysł na życie. Coin to jest wróg publiczny numer jeden, normalnie jak Snow. Porównywalna do Snowa. No cholera jasna, nigdy nie lubiłam baby.
    Dobra! Już teraz będzie bardziej w temacie rozdziału, przysięgam xD Pięć. Tygodni. Katowania. PIĘĆ. PIEPRZONYCH. TYGODNI. Czo oni mnie tu o sądzeniu? Żart? Bo jak tak to dobry.
    Annie. Moja malutka, niewinna Annie :< Szkoda mi jej tak bardzo! Poza tym była jedną z moich ulubionych postaci w Kosogłosie, bo była taka delikatniutka i drobna. I podobało mi się to, że jednak Emily chyba się o nią troszczy.
    JAMES. Czyżby szykował nam się wątek miłosny? U. Może być ciekawie. Nawet bardzo, śmiem stwierdzić.
    Jestem ciekawa, co zrobili Emily. Czy też osaczanie, jak Peeta, czy to coś innego, a więc zapewne jeszcze gorszego. Zaintrygowałaś mnie, więc pisz dalej :3
    xoxo, Loks.
    ~lilybird-everdeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plutarchowi i tak się należy nauczka :) Co do tego sądu to nie do końca wiedziałam czy się trzymać fabuły, ale w końcu stwierdziłam, że nie będę tego zmieniać. I chyba słusznie.
      Wątek miłosny... No, z tym nic nie zdradzę. Może tak, może nie. Na pewno nie tak od razu. Aczkolwiek uważam Jamesa za ciekawą postać :)
      A z tym "czymś" postaram się wyjaśnić wszystko :)
      Dziękuję i pozdrawiam ^^

      Usuń
  7. Niezły... Nawet... A ja chyba majaczę XD bo jest przeboski! Emily ma moc! Ma do diabła mocy! Jakie osądzenia, ja się pytam? Równie dobrze mogliby sądzić Peete! Aish, nigdy nie lubiłam Coin, samo jej wyobrażenie jest... Ugh...
    Ale rozdział fenomenalny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję :) Bardzo miło to słyszeć.
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  8. Adbhghukjru!!! *.*
    Czytałam pierwszą część jakoś rok temu, pierwsze ff - i blog - jaki czytałam, ahh :')
    Dlatego przemiłą niespodzianką było, gdy pewnego razu weszłam, a tu II Część!
    Szybko wzięłam się za czytanie od początku i mam pytanie- czy coś zmieniałaś?
    Bo wydawało mi się, że I rozdział II części był kiedyś prologiem do I części :o
    Ale może mi się coś myli XDD
    W każdym bądź razie - genialne.
    Tylko tyle mogę powiedzieć ;-;
    Miałaś niesamowity pomysł, który perfekcyjnie realizujesz swoim lekkim piórem!
    Weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło <3
      Możliwe, że się hiperłącza do tych rozdziałów pomyliły, ale chyba nie. Może te dwa rozdziały miały podobne początki. Ja niczego nie zmieniałam ;)
      Dziękuję bardzo za miłe słowa i pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Nareszcie! :D Cudo! Coin- zła baba D:

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaaaaaaaaaaakieeeeeeeeee wspaaaaaaaaaaniaaaaaaaaałeeeeeeeeeee *___* |<3333333

    OdpowiedzUsuń
  11. Wreszcie udało mi się nadrobić. Jedno mnie zastanawia.. Skąd ty bierzesz takie wspaniałe pomysły? Zazdroszczę, naprawdę zazdroszczę. ;)
    Co do rozdziału. Cud, miód i orzeszki! Po prostu nic dodać, nic ująć. *.*
    Jeden z moich ulubionych rozdziałów ;)
    I jak widać po komentarzach nie tylko ja nie lubię Coin. Co za wredna baba! -.-

    http://aria-force-igrzyska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniałe pomysły? Czy ja wiem, czy takie wspaniałe... Parę rzeczy zrobiłabym inaczej już teraz ;) Ta historia to wynik kilkuletnich przemyśleń i kreowania Emily. Udanych mniej lub bardziej ;)
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  12. Wczoraj zaczęłam czytać twojego bloga od początku, a dziś dokończyłam.
    Jest wspaniały ! Ciekawie wybrałaś bohaterkę i wplotłaś ją w część powieści Suzanne Collins tak znakomicie, że nie oprzeć się wrażeniu, że była tam przez cały czas. W dodatku jeszcze ten spór z Finnickiem niesamowity pomysł. I tak pięknie piszesz.. Umiesz dobrze dobierać słowa do sytuacji.
    Jest to jeden z najlepszych blogów jakie czytałam <3
    /czekam na ciąg dalszy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, tak szybko tyle przeczytać, gratulacje :) Ja nie umiem skupić się na czytaniu czegoś przez dłuższy czas, nosi mnie :/
      Dziękuję za miłe słowa, ale na pewno ta historia nie jest nawet porównywalna z pomysłem Collins :/
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  13. Ale mnie zaskoczyłaś! Włażę dzisiaj na twojego bloga i widzę nowy rozdzialik! Mam nadzieję, że kolejny też będzie tak szybko. Jeśli chodzi o długość to dla mnie im dłuższy tym lepszy więc rozdział mógłby ciągnąć się nawet w nieskończoność. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że pojawi się niejaki James :) Zamierzasz to rozwinąć w jakiś wątek miłosny? Jeśli tak to czekam z niecierpliwością. A i jeszcze ta tortura z Emily. Raczej chodzi o coś psychicznego nie? Ciekawe co jej zrobili. No i Coin... Mój wróg nr. 2 zaraz po tym idiotycznym ptaku który skrzeczy mi na ogrodzie o szóstej rano i którego mam ochotę zastrzelić z wiatrówki. Podobnie z Coin. Ten babsztyl to...no tego się po prostu nie da opisać. Jak można? Jak można gadać o jakimś osądzaniu zaraz po tym jak ktoś przez pięć tygodni był męczony przez psychicznych gości z kapitolu? No jak? Całe szczęście Katniss zastrzeliła tą babę pod koniec trzeciej części i nie musimy się martwić o drugiego Snowa. No i jeszcze Annie prawie o niej zapomniałam tak się zbulwersowałam zachowaniem Coin :D. Ja też zaczynam ją lubić coraz bardziej chociaż nie jestem fanką takich delikatnych, kruchych postaci. Wolę silne charaktery jak nasza Emily. Zapomniałam o czymś? Chyba nie.
    Jak zwykle czekam na następny rozdział bo nie ma chyba żadnego dobrego fanfika igrzysk śmierci którego bym czytała oprócz tego.

    Gall Anonim :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się cieszę, że zaskoczyłam :)
      Następny rozdział pewnie będzie dłuższy, choć jak już pisałam wyżej, nadal nie jestem pewna czy taki się ostanie. No, i tym razem będzie trzeba trochę poczekać, chyba, że zmotywuję się jutro.
      Wątek miłosny. Taak. Nie wiem, czy tak to nazwać. Wszystko się okaże za kilka rozdziałów.
      A ptaka współczuję, serio, chociaż pseudo-kibice klubu piłkarskiego z mojego osiedla drą się bardziej :3 Dlatego wiem jak się czujesz.

      A z tym, że nie ma żadnego dobrego fanfika z IŚ to się nie zgodzę. Są, i dodam, nawet za chwilę, polecane blogi :)

      Dziękuję bardzo i pozdrawiam <3

      Usuń
  14. Jejuu... To jest świetne! Jednym tchem przeczytałam wszystko i chcę więcej! Pisz szybciutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nie wiem kiedy dodam następny rozdział, to zależy od wielu rzeczy... Ale postaram się jak najszybciej.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  15. Świetny rozdział. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, niedługo dodam następny rozdział :)
      Pozdrawiam :>

      Usuń
  16. Ech bardzo mi się podoba, przepraszam, ze dopiero teraz komentuje, ale nie miałam czasu.
    Rozdział naprawde bomba normalnie urzejjłaś mnie nim.
    Pozdrawiam i weny!
    Paulla K
    Ps. zapraszam do mnie 69-igrzyska-glodowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń