- Przydzielili cię tutaj? Na pewno się nie pomyliłaś? - Zapytał James.
- Czytnik się nie myli - odparłam. - Nie macie żadnych podziałów? W sensie - oddzielnie kobiety, oddzielnie mężczyźni? Żadnych zasad?
- Mamy niewiele dzieci - mruknął i wstał z łóżka. - Idę się kąpać a ty... Rozgość się - absurdalnie rozłożył ramiona.
Rozejrzałam się. Pomieszczenie było małe, stały tam tylko dwa łóżka po przeciwnych stronach oraz dwie szafki na rzeczy osobiste. Ja i tak nie miałam rzeczy osobistych, więc nie miałam się czym przejmować. Dostarczono mi kilka kompletów ubrań, w tym piżamę. Kiedy tylko James wyszedł z łazienki, ja do niej weszłam. Jakoś nie chciałam przebywać zbyt długo w jego obecności.
Prysznic nie był tak skomplikowany jak w Kapitolu. Pasowało mi to. Wszelkie luksusy jakich doświadczałam jako mentorka powodowały u mnie wyrzuty sumienia. W końcu inni nie mogli z tego korzystać... Teraz też pomyślałam o ludziach w Dystryktach. W końcu mamy wojnę. Muszą być traktowani jeszcze gorzej niż przed nią... O ile to w ogóle możliwe.
Kąpałam się naprawdę długo. Woda była ciepła i dawała uczucie... Oczyszczenia. Brakowało mi tego. Przy okazji odkryłam też nowe blizny. W pewien sposób nawet je lubiłam. Były moją historią, moim życiem. Kiedy tylko wyłączyłam wodę, zgasło światło. Przebieranie się w ciemności nie jest przyjemne.
- Dzięki - fuknęłam wychodząc z łazienki.
- To nie ja. O dwudziestej pierwszej światło gasi się automatycznie. Musimy się stosować do zasad.
Przez chwilę nawet było mi głupio, że niesłusznie go oskarżyłam.
- Chociaż pewnie gdybym mógł, to bym je wyłączył.
I po wyrzutach nie pozostał nawet ślad.
***
Według mojego nowego planu dnia, od razu po śniadaniu miałam się udać do jakiejś Cressidy, prawdopodobnie w sprawie tych całych propagit. James na szczęście wyszedł dużo wcześniej niż ja, nie musiałam na niego patrzeć. Ubrałam się, w miarę ogarnęłam i udałam się (tym razem bez niczyjej pomocy) do jadalni. Przy stole siedziała na szczęście tylko Katniss.
- Słyszałam, że chcesz zostać generałem - powiedziała z uśmiechem.
- Tak... Haymitch mnie w to wkręcił. W sumie czemu nie.
Nadal nie byłam przekonana do tego pomysłu, ale cóż. Słowo się rzekło.
- Na pewno będziesz świetna. Zresztą, to na pewno lepsze niż kręcenie propagit...
- O właśnie, na czym to polega? - Zapytałam, zaczynając owsiankę.
- To zależy. Będziesz musiała powiedzieć coś, co ci każą, albo sama coś wymyślić... Wszystko zobaczysz na miejscu.
Nie bardzo mi to pomogło.
- Pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę? - Drążyła dalej.
- Rozmowę? A, tak. Peeta... Krzyczał twoje imię przez sen. Tylko tyle wiem, bo tylko to zauważyłam.
Nic nie odpowiedziała. Miała minę, jakby miała się rozpłakać.
- Dzięki - szepnęła i wyszła, zostawiając jedzenie na talerzu.
Nie mogłam pozwolić, żeby się zmarnowało...
***
Cressida wydawała się być w porządku, tak samo jak dwóch kamerzystów, którzy jej towarzyszyli. Na pewno byli z Kapitolu, nie dało się tego nie zauważyć. Oprócz nich, w pokoju byli jeszcze Haymitch i Finnick.
- Nie widziałaś może Katniss po drodze? - Zapytał Haymitch, kiedy weszłam.
- Spóźni się trochę - wybąkałam i usiadłam przy stole. Obecność Finnicka lekko mnie przerażała. Nie wiedziałam jak mam się zachować.
- Plan jest taki - zaczęła Cressida. - Nagramy kilka propagit. Powiesz, że to nie ty udzielałaś wywiadów w Kapitolu, powiesz o torturowaniu, Igrzyskach i co tam jeszcze chcesz. Nie każemy ci mówić wymyślonych haseł, bo cóż... To raczej nie działa.
- Zgoda - powiedziałam i czekałam na dalszą część.
- A potem nagramy twoje oficjalne pogodzenie się z Finnickiem. Wyjaśnicie, że wasz konflikt też był od początku ukartowany przez Kapitol, i że w obliczu wojny nawet najwięksi wrogowie stają ramię w ramię by walczyć o Panem.
Zamurowało mnie. POGODZENIE SIĘ. Czy ja mówiłam, że chce się z nim godzić?
- Nie - powiedział Finnick. - Nie zgadzam się.
W zasadzie chciałam powiedzieć to samo, ale zdenerwowało mnie, że to on nie chce się pogodzić. Jakby nie było, to ja mam prawo go nienawidzić, a nie on mnie.
Już miałam otworzyć usta, kiedy wciął się Haymitch.
- Jesteś idiotą - powiedział do niego.
Uśmiechnęłam się. W końcu ktoś się ze mną zgadza.
- No ona... Chciała mnie zabić. Praktycznie cały czas... - Tłumaczył się.
- A ty mnie nie? - Spytałam. - Nie zwalaj wszystkiego na mnie!
- Ale co, ty też... Znaczy, przecież nie chcesz się godzić... Prawda? - Spytał niepewnie.
- Pewnie niczego nie wiesz - przerwał Haymitch. - Faktycznie, ona cię nienawidzi. Nienawidzi jak cholera, ale wiesz co? Gdyby nie ona twoja dziewczyna już dawno by wykorkowała.
- Haymitch skąd... - Zaczęłam, ale znowu się wciął.
- Myślisz, że ile by pożyła gdyby Em nie brała na siebie jej tortur?!
Zamurowało mnie. Skąd wiedział?!
- Co? - Zapytał Finnick. - Ona... Ją uratowała?
- Ja tego nie... - Nie mogłam dokończyć. Po prostu wstałam i wyszłam. Zapomniałam nawet o kulach. Bolały mnie nogi, ale byłam w stanie chodzić. Zaraz za mną pobiegł Finnick.
- Emily, ja...
- Zamknij się - powiedziałam nie odwracając głowy.
- Ok, tylko mnie wysłuchaj.
Zatrzymałam się i odwróciłam.
- No dobra, mów. Byle szybko.
- Naprawdę to zrobiłaś? Uratowałaś Annie?
- Nie dla ciebie.
- Wiem.
- Jest fantastyczną dziewczyną. Aż dziwne, że kocha właśnie ciebie.
- Wiem, jestem kretynem...
- Przynajmniej to przyznałeś...
- Ja... Przepraszam - spojrzał mi w oczy.
- O, naprawdę? A kilka minut temu mówiłeś coś innego.
- Patrząc na okoliczności w jakich się rozstaliśmy... Myślałem, że nadal taki mamy układ. Tak naprawdę... Chciałem... Poprawić te relacje, ale patrząc na sytuację w jakiej się rozstaliśmy... Nie wpadłbym na to, że nie zaprotestujesz. A nie zniósłbym sytuacji, kiedy ja wyciągnąłbym rękę na zgodę, a ty byś ją zignorowała.
- Zaprotestowałabym, ale byłeś pierwszy - mruknęłam, a w mojej głowie był istny kocioł. Już nie wiedziałam w co wierzyć, a w co nie.
- To było wszystko przez Kapitol, przecież wiesz - powiedział po chwili. - O tym, że jesteś dziewczyną tego chłopaka, którego zabiłem, dowiedziałem się dopiero przy twoim wywiadzie. To nie ja zacząłem cię nienawidzić. Poza tym, to były Igrzyska. Musiałem to zrobić, żeby wygrać, zrozum.
- Rozumiem. Ale to jest tak... Jakbym zabiła Annie. Wybaczyłbyś mi?
Zapadła chwilowa cisza.
- Nie - odpowiedział.
- No właśnie. Ratuje cię tylko fakt, że byłam wtedy bardzo młoda i minęło już bardzo dużo czasu. Oraz, że kilkakrotnie uderzyłam cię i z pewnością zabiłabym cię na tej arenie, gdyby nie to urwisko.
- Mam u ciebie wieczny dług - powiedział. - Przynajmniej postaraj się mi wybaczyć.
Westchnęłam.
- No dobra.
- To co, zgoda? - Zapytał, wyciągając rękę.
- Zgoda.
Uścisnęliśmy sobie ręce.
- Cięcie - powiedziała Cressida.
Ani ja, ani Finnick nie zauważyliśmy ekipy, która już od jakiegoś czasu nagrywała naszą rozmowę.
- No widzicie, szybko poszło.
***
Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Ten wieloletni konflikt między mną a Finnickiem się zakończył. Pogodziliśmy się. Nie jestem pewna czy szczerze, ale na pewno było lepiej. Następne dni spędziłam na stosowaniu się do planu dnia. Wykonywałam wszystkie prace kuchenne, chodziłam na zajęcia z historii, znosiłam opryskliwe uwagi Jamesa i ogólnie, można powiedzieć, całe moje życie zmieniało się na lepsze. Nogi coraz mniej bolały i czułam, że niedługo będę mogła zacząć służbę wojskową. Jedyne czego jeszcze chciałam, to porozmawiać z Haymitchem. Miałam naprawdę dużo pytań.
Udało mi się to dopiero po kilku dniach od wywiadu, wcześniej jakoś zawsze mi znikał. Zaciągnęłam go do jakiegoś mało uczęszczanego korytarza i zaczęłam rozwiewać moje wątpliwości.
- Skąd to wszystko wiesz?
- Nietrudno się domyślić - stwierdził. - Kapitol cię nienawidzi, ale aż taka pokiereszowana nie byłaś dawno...
Jakoś wątpiłam w tę jego domyślność.
- Johanna mi powiedziała - przyznał.
- Wcześniej nikt nie wiedział?
- Nikt. Johanna ufa tylko mi. Annie też nic nie mówiła, chociaż czasem wyrażała się o tobie ciepło. Że za tobą tęskni. Wszystkich to dziwiło.
- No dobra, powiedz mi jeszcze jedno. Dlaczego chcesz, żebym była tym generałem?
Przysunął się bliżej i szepnął mi do ucha.
- Ktoś musi mieć coś do powiedzenia, Coin jest zbyt... Podobna do Snowa w pewnych aspektach. Musimy mieć kogoś na wysokim stanowisku. I chyba tylko ty masz taką szansę.
Wtedy doszło do mnie, w jak skomplikowanej sytuacji się znalazłam. Niby w Trzynastce, bezpieczna, wszystko fajnie - ale nadal istnieją podziały. Nie podobało mi się to.
- Postaram się - powiedziałam, czując, że nie mogę tego zawalić.
***
- To na czym polega to szkolenie? - Zapytałam w końcu Jamesa.
Westchnął jak zawsze, kiedy o coś pytałam.
Westchnął jak zawsze, kiedy o coś pytałam.
- Składa się po kolei z treningu rzucania nożami, strzelania z karabinu, składania broni, zakładania masek gazowych, przetrwania, walki wręcz itd. Po każdej kategorii robimy sprawdzian i zapisujemy wszystkie wyniki. Na samym końcu walczymy ze sobą na zasadzie drabinki. No wiesz, dwie osoby walczą, lepsza przechodzi dalej i walczy z innym wygranym.
- Walczymy? To znaczy ty też?
- Tak. To nie jest tak, że nie ma nikogo nade mną. Jest... Mój brat bliźniak. Jest takim jakby... Ministrem do spraw obrony. Teraz go nie ma, więc go zastępuję.
W tamtej chwili spojrzałam na niego z innej perspektywy. Brat bliźniak, który jest wyżej od niego? Nieciekawie.
- Dlatego ja też muszę walczyć. Zawsze muszę udowadniać, że zasługuję na swoje stanowisko. Jeżeli ktoś ze mną wygra, wtedy albo mnie odwołają, albo awansują osobę, która ze mną wygrała.
Przetrawiłam wszystkie informacje. Czyli żeby być generałem, musiałabym wszystko wygrać, być dobra na sprawdzianach...
- Wow, rozmawiamy normalnie - spostrzegłam po chwili. - Jeszcze ani razu się nie obraziliśmy.
Naprawdę mnie to zdziwiło.
Spojrzał na mnie trochę innym wzrokiem, niż robił to zazwyczaj.
- Ok, przepraszam - wybąkał. Nie mogłam w to uwierzyć. - Zachowuję się wobec ciebie tak, że w sumie masz prawo nazywać mnie dupkiem. Nie twierdzę, że nie masz szans coś osiągnąć, tylko... Ja po prostu całe życie się starałem o to stanowisko. Całe życie się uczyłem, trenowałem... Po prostu nie wyobrażam sobie, że ktoś, kto tego nie robił, mógłby być na moim miejscu.
- Rozumiem - powiedziałam. W końcu niedawno pogodziłam się z Finnickiem, cuda się zdarzają. - Mimo to spróbuję. Jutro chciałabym zacząć...
- W porządku. Zaprowadzę cię. Ominęły cię warsztaty rzucania nożami, ale z tym chyba nie masz problemu...
- Teraz nie wiem. Trochę wypadłam z formy, będzie ciężko do tego wrócić...
Chociaż zawsze wracałam. Po każdych torturach. Ważne, że moje kości nie są uszkodzone, wszystko inne da się naprawić.
- To nie urodziłeś się w Trzynastce? - Zapytałam w końcu. Już od jakiegoś czasu mnie to nurtowało.
- Nie... Jakoś mało osób się tu rodzi. Jestem z siódemki. Niewiele pamiętam, bo moja matka uciekła ze mną i moim bratem, kiedy byliśmy bardzo mali. Nie wiem skąd wiedziała gdzie jest Trzynastka, jak to zrobiła. Umarła z wyczerpania, kiedy tylko nas tu przyjęli.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy współczuć, czy raczej nie. Sama też nie pamiętałam rodziców.
- A ojciec?
- Przed nim właśnie uciekała.
I chyba nie musiałam wiedzieć więcej. Zapadła chwila ciszy, ale w końcu zdecydowałam się ją przerwać.
- To czemu, skoro jesteś taki świetny, twój brat ma wyższe stanowisko? - Zapytałam. Nie mogłabym być dla niego miła zbyt szybko.
- Bo ja nie chciałem się podlizywać Coin i zazwyczaj nie zgadzałem się z jej decyzjami.
- Ty się nie zgadzałeś? - Zdziwiłam się.
- Dziwi cię to?
- Nie, mnie w zasadzie nie dziwi, tylko... Ty?
- Dla niej prawo jest nieważne, jeżeli czegoś chce... To to dostaje.
- To może wiesz dlaczego mnie tak nienawidzi? - To obchodziło mnie najbardziej.
- Nie powinienem ci o tym mówić.
Musiałam to wiedzieć.
- No proszę...
- Nie.
Nie było takiego "nie", którego się nie dało zmienić. Od razu dowiedziałabym się dwóch rzeczy naraz. Wystarczyło tylko usiąść koło niego, zrobić ładne oczy i... Ale czy to miało szansę zadziałać? Miałam wrażenie, że on mnie nienawidzi. A jednak... Zrobiłam szybką analizę za i przeciw i postanowiłam spróbować. Nie miałam nic do stracenia.
- Proszę - powiedziałam jeszcze raz, tym razem patrząc mu w oczy.
Miałam wrażenie, że nieźle się zdziwił. Wielkiej wprawy w takim proszeniu nie miałam (jedynie parę próśb do Seneki), ale chyba zadziałało...
- No dobra - w końcu uległ. - Coin powiedziała, że będą z tobą problemy, i że najpewniej nie będziesz chciała się podporządkować. Sprzeciwiałaś się Snow'owi, więc jej najpewniej też będziesz...
Nie sądziłam, że coś jest w stanie pogłębić moją nienawiść do Coin. A jednak.
_________________________________
Tak, wiem, że nie ma Gale'a :C (za to w następnym rozdziale go nie zabraknie) Ale za to jest Finnick, w końcu, dokładnie po 38 rozdziałach się pogodzili. Trochę im to zajęło, ale w pewien sposób rozdział jest... Przełomowy. A sytuacja taka jak ostatnio. Znowu szybko, znowu fajnie mi się pisało, i znowu nie wiem czy wyszło. No, ale to do waszej oceny. Pozdrawiam :)
- Walczymy? To znaczy ty też?
- Tak. To nie jest tak, że nie ma nikogo nade mną. Jest... Mój brat bliźniak. Jest takim jakby... Ministrem do spraw obrony. Teraz go nie ma, więc go zastępuję.
W tamtej chwili spojrzałam na niego z innej perspektywy. Brat bliźniak, który jest wyżej od niego? Nieciekawie.
- Dlatego ja też muszę walczyć. Zawsze muszę udowadniać, że zasługuję na swoje stanowisko. Jeżeli ktoś ze mną wygra, wtedy albo mnie odwołają, albo awansują osobę, która ze mną wygrała.
Przetrawiłam wszystkie informacje. Czyli żeby być generałem, musiałabym wszystko wygrać, być dobra na sprawdzianach...
- Wow, rozmawiamy normalnie - spostrzegłam po chwili. - Jeszcze ani razu się nie obraziliśmy.
Naprawdę mnie to zdziwiło.
Spojrzał na mnie trochę innym wzrokiem, niż robił to zazwyczaj.
- Ok, przepraszam - wybąkał. Nie mogłam w to uwierzyć. - Zachowuję się wobec ciebie tak, że w sumie masz prawo nazywać mnie dupkiem. Nie twierdzę, że nie masz szans coś osiągnąć, tylko... Ja po prostu całe życie się starałem o to stanowisko. Całe życie się uczyłem, trenowałem... Po prostu nie wyobrażam sobie, że ktoś, kto tego nie robił, mógłby być na moim miejscu.
- Rozumiem - powiedziałam. W końcu niedawno pogodziłam się z Finnickiem, cuda się zdarzają. - Mimo to spróbuję. Jutro chciałabym zacząć...
- W porządku. Zaprowadzę cię. Ominęły cię warsztaty rzucania nożami, ale z tym chyba nie masz problemu...
- Teraz nie wiem. Trochę wypadłam z formy, będzie ciężko do tego wrócić...
Chociaż zawsze wracałam. Po każdych torturach. Ważne, że moje kości nie są uszkodzone, wszystko inne da się naprawić.
- To nie urodziłeś się w Trzynastce? - Zapytałam w końcu. Już od jakiegoś czasu mnie to nurtowało.
- Nie... Jakoś mało osób się tu rodzi. Jestem z siódemki. Niewiele pamiętam, bo moja matka uciekła ze mną i moim bratem, kiedy byliśmy bardzo mali. Nie wiem skąd wiedziała gdzie jest Trzynastka, jak to zrobiła. Umarła z wyczerpania, kiedy tylko nas tu przyjęli.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy współczuć, czy raczej nie. Sama też nie pamiętałam rodziców.
- A ojciec?
- Przed nim właśnie uciekała.
I chyba nie musiałam wiedzieć więcej. Zapadła chwila ciszy, ale w końcu zdecydowałam się ją przerwać.
- To czemu, skoro jesteś taki świetny, twój brat ma wyższe stanowisko? - Zapytałam. Nie mogłabym być dla niego miła zbyt szybko.
- Bo ja nie chciałem się podlizywać Coin i zazwyczaj nie zgadzałem się z jej decyzjami.
- Ty się nie zgadzałeś? - Zdziwiłam się.
- Dziwi cię to?
- Nie, mnie w zasadzie nie dziwi, tylko... Ty?
- Dla niej prawo jest nieważne, jeżeli czegoś chce... To to dostaje.
- To może wiesz dlaczego mnie tak nienawidzi? - To obchodziło mnie najbardziej.
- Nie powinienem ci o tym mówić.
Musiałam to wiedzieć.
- No proszę...
- Nie.
Nie było takiego "nie", którego się nie dało zmienić. Od razu dowiedziałabym się dwóch rzeczy naraz. Wystarczyło tylko usiąść koło niego, zrobić ładne oczy i... Ale czy to miało szansę zadziałać? Miałam wrażenie, że on mnie nienawidzi. A jednak... Zrobiłam szybką analizę za i przeciw i postanowiłam spróbować. Nie miałam nic do stracenia.
- Proszę - powiedziałam jeszcze raz, tym razem patrząc mu w oczy.
Miałam wrażenie, że nieźle się zdziwił. Wielkiej wprawy w takim proszeniu nie miałam (jedynie parę próśb do Seneki), ale chyba zadziałało...
- No dobra - w końcu uległ. - Coin powiedziała, że będą z tobą problemy, i że najpewniej nie będziesz chciała się podporządkować. Sprzeciwiałaś się Snow'owi, więc jej najpewniej też będziesz...
Nie sądziłam, że coś jest w stanie pogłębić moją nienawiść do Coin. A jednak.
_________________________________
Tak, wiem, że nie ma Gale'a :C (za to w następnym rozdziale go nie zabraknie) Ale za to jest Finnick, w końcu, dokładnie po 38 rozdziałach się pogodzili. Trochę im to zajęło, ale w pewien sposób rozdział jest... Przełomowy. A sytuacja taka jak ostatnio. Znowu szybko, znowu fajnie mi się pisało, i znowu nie wiem czy wyszło. No, ale to do waszej oceny. Pozdrawiam :)
Omoomommo *-* Finnick i Ems ? Zgoda? W końcu? Boże WKOŃCU! PJOSADPASODADSAJ Taki zaciesz. ^^ Dziękuje <3
OdpowiedzUsuńHaha, nie ma sprawy :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam <3
Jest Finnick, będzie Gale ale kiedy Peeta? Mógłby się już lepiej poczuć :) Rozdział jak zwykle świetny, szczególnie podobała mi się rozmowa z Finnickiem i Jamesem :) Czekam na dalszą część i może jakieś małe starcie z Coin? ;)
OdpowiedzUsuńPeeta już niedługo. Na razie nie byłoby najlepszym pomysłem, żeby się do niego zbliżała :)
UsuńA z Coin pomyślę...
Dziękuję i pozdrawiam :3
Uhuhuhum . Co ja tu widzę ? Czyżbym się doczekała kolejnego rozdziału ? Tak , to prawda ! Nowy rozdział ! A jaki świetny ! Czyżby coś miało być pomiędzy Emily i Jamesem ? Już się boję ^^
OdpowiedzUsuńZuziko45
A może... Bój się bój :>
UsuńDziękuję i pozdrawiam <3
Wyszło świetnie, bardzo podobała mi się rozmowa z Jamesem i nie mogę się doczekać, kiedy Emily zacznie szkolenie =)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :)
Szkolenie już w następnym rozdziale ;)
UsuńDziękuję i pozdraawiam ^.^
Przebrnęłam przez cały rozdział za szybko bo miałam takie: "JAK TO, TO JUŻ KONIEC?" A przecież wcale nie był krótki :< och ja nieszczęsna...
OdpowiedzUsuńAnyway! Dwie zgody w jednym rozdziale? Na tą sytuację nic tylko zacytować: "cuda się zdarzają". Ale bardzo podoba mi się ten rozdział! Zupełnie inny Finnick, zupełnie inny James... kim jest jego brat? Mam na ten temat moje małe przemyślenia, ale zostawię je dla siebie, do kolejnych rozdziałów, i przekonam się, czy mam rację :> poczuję się jak Sherlock!
Haymitch jednak wygrał cały ten rozdział. Nic nie poradzę na to, że kocham faceta. Nigdy nie zrozumiem, jak ludzie mogą go hejcić. A w Twoim wykonaniu jest po prostu świetny!
Annie wspominała o Emily? Boże, aż mi się ciepło na serduszku zrobiło! To takie słodkie! I Finnick przyznający, że jest idiotą - bezcenne.
"Tak, wiem, że nie ma Gale'a" ja myślałam, że ludzie gościa nienawidzą, bo gdzie się nie obejrzę, to hejterzy Gale'a, a tu Boom, tyle ludzi już spotkałam, którzy go lubią! Ach, coś czuję że przy następnym rozdziale moje biedne serduszko nie wytrzyma i będę miała zawał :'3
Chaotycznie wyszło... przepraszam :c mam nadzieję, że coś z tego zrozumiesz xd
xoxo, Loks.
~lilybird-everdeen.blogspot.com
Ciekawią mnie twoje przemyślenia na temat brata Jamesa, serio. Jak chcesz je wyjawić, to nie mam nic przeciwko ;)
UsuńHaymitch ogólnie tak ma, że jak się już pojawia, to wygrywa, nic na to nie poradzę, taki gość ;c
Też się zdziwiłam jak zobaczyłam tyle fanów Gale'a naraz. Sama zawsze go lubiłam, ale teraz... Myślałam, że wszyscy są bardziej za Peetą.
Jakie tam chaotycznie, dziękuję za komentarz i pozdrawiam <3
Finnick <33 jej bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo <3
UsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie mam pojęcia, co jeszcze mogę pisać pod twoimi rozdziałami ;-;
Finnick, James i Haymitch - piękna 3 :*
Weny ;3
Dziękuję, też ich lubię.
UsuńPozdrawiam :D
Świetny! Świetny! i jeszcze raz Świetny!!! ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBum! Bum!
OdpowiedzUsuńZdetonowała!
Przez dłuższą chwilkę siedziałam nad laptopem i zachłannie wpatrywałam się w ekran, z zawieszonymi dłońmi nad klawiaturą.
A już myślałam, że Emily i James się pozabijają… Zdradź mi trochę sekretu… James się zakocha? A co z Gale’em? Rozterki miłosne? A może nie masz jeszcze planów, co do tego? Hm?
Jeja, jeju, jejuśka!
Emily!
Cholera, cholera, cholera!
Ja już nie wiem, co mam napisać!
Piękne! Po prostu piękne! Aż, wzdycham z zachwytu! Ja bym ich jeszcze trochę poprzsztykała, niech dzień pojednania, pomiędzy Finnickiem i Emily nadejdzie trochę później.
Niech się trochę pokłócą odrobinkę...
Och, kocham tego gościa! Haymitch! A w Twoim wykonaniu kocham go jeszcze bardziej!
Gale, Gale, Gale... Dawaj mi go. Zabawne, gdyby Josh grał Gale'a, wszyscy (większość) jego by nie nawidzili. Trochę to chaotycznie napisałam, ale trzymam się myśli, że ogarniesz :3 Od czasów, kiedy byłam Anonimkiem, zastanawiałam się, skąd masz tyle wyjątkowych i kreatywnych pomysłów na rozdziały. Wiele bym dała, byleby mieć taką samą wyobraźnię jak Ty.
I to chyba na tyle!
Ps. Może i nie jesteś wyrocznią, ale Twoje zdanie się bardzo liczy, wiedz o tym, Ty... Ty, Wredny Robaczku... :D
Ps.2 Dlaczego u Ciebie nadal pada śnieg? ;D
Ps.3 Nie obrażaj się za tego Wrednego Robaczka...
Co do Jamesa... Nie chciałabym zbyt wiele zdradzać, ale cóż, Em już teraz nie jest mu obojętna.
UsuńTeż w oryginale chciałam, żeby to potrwało dłużej, ale ta relacja trochę mnie męczyła. Nadal będą sobie dogryzać, ale już mniej serio.
Haymitch też mistrz <3 Ulubiony bohater. Cokolwiek bym nie napisała, z jego ust nabiera nowego znaczenia.
A Gale... Lubię Gale'a. Zawsze lubiłam. I jest jedyną postacią, z którą do końca nie wiem co tu zrobić.
Emily to efekt kilku lat myślenia, kreatywnego "czytania" książek Collins. To nie powstaje na kilka minut przed napisaniem ;)
Ok, mogę być Wrednym Robaczkiem, zgadzam się ;___;
I serio, pada śnieg? Bo ja już go dawno wyłączyłam, i wydawało mi się, że nie pada...
Genialny rozdział :) Ta zgoda... Jej, nie sądziłam, że do tego dojdzie.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Też nie wierzyłam, ale cóż, tak miało być.
UsuńPozdrawiam :>
Naprawdę wspaniałe i takie nieoczekiwane pogodzenie :) Nie spodziewałam się tego :O Super <3 Kontynuuj Caaarl xD
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńPrzeleciałam cały rozdział prawie na jednym oddechu a moja pierwsza myśl to " Hej! To już koniec rozdziału?" Jak już mówiłam poprzednim razem dla mnie każdy rozdział jest za krótki, bo mogłabym to czytać bez przerwy. Wiedziałam! Wiedziałam! że James okaże się nie takim kretyńskim dupkiem na jakiego wyglądał. Jego brat bliźniak... Cóż, trochę mi się to teraz poplątało bo skąd mamy wiedzieć ,że James który rozmawia z Em to James a nie jego brat? Albo, że wcześniej jakoś się nie zamienili? No nie ważne... W każdym razie sprawiłaś, że zrobiło mi się przykro z powodu Jamesa bo jeśli Emily zostanie generałem to on już nie. Chlip. Chlip. Za to jeśli on zostanie generałem będzie mi przykro z powodu Em. Ehhh...Jestem w rozterce! I jeszcze Finnick! Gwóźdź programu ,że tak powiem. Podejrzewałam, że się pogodzą. Pewnie ciężko byłoby im współpracować jakby się nie pogodzili ale mam nadzieję że nadal będą między nimi małe starcia. Nie było Gale'a i to prawda, że ja też się zdziwiłam ,że tyle osób lubi mojego faworyta. Peeta zawsze wydawał mi się zbyt delikatny chociaż od początku miałam 99 % pewnści ,że to jego wybierze Katniss. HAYMITCH. W twoim wykonaniu jest takim samym odjechanym kolesiem jak w książce.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że starasz się brać pod uwagę uwagi w komentarzach( można tak powiedzieć" brać pod uwagę uwagi"?) Jak ostatnim razem napisałam, że to dziwne, że nie ma podziału na mężczyzna- kobieta to w tym rozdziale to wytłumaczyłaś :) Wcześniej też było coś takiego ale nie mogę sobie przypomnieć...
Rozdział jak zwykle super. Czekam na nexta
Gall Anonim
Brat bliźniak Jamesa będzie miał inny kolor włosów i ogólnie będzie... trochę inny. Tak to załatwiłam, mwhahaha >.<
UsuńPostaram się, żeby następny rozdział ciągnął się w nieskończoność, i żebyś nawet ty zmęczyła się czytaniem. Serio, dokonam tego ;)
Między Finnickiem i Em zadbam o sprzeczki, nie martw się. Nie będzie tak łatwo, o nie, nie, nie ;)
Dziękuję i pozdrawiam :*
No cóż. Jestem zaszokowany, zawiedziony, załamany, zdruzgotany, (oj, skończyły mi się synonimy) ALBOWIEM znalazłem literówkę! (tak, to oczywiście sarkazm :D ) Ale literówka jest, choć nie chce mi się teraz jej szukać. :D I jest to jedyny punkt zaczepienia. Więc pogadajmy na ten temat :D litewórki som żłę ! ŃĘ godzii sie robic ltireóęrk! Więc ich nie róbmy!
OdpowiedzUsuńNie będę się rozwijał nad treścią rozdziału, bo nie mam na nią wpływu. Podoba mi się tak jak jest, a że to Ty jesteś tu Panią na włościach, powinniśmy zaakceptować fabułę taką jaką wymyśliła autorka bloga. Ogólnie rzecz biorąc, to jestem zachwycony jak zwykle ;)
Kontunuuj, a my będziemy dalej sobie spokojnie czekać. Nikt cię nie pogania, a ty i tak piszesz tak dobrze! Czuję, że moje komentarze nie mają sensu o.O Zawsze ględze o tym samym. Jaka to ty jesteś dobra w tym co robisz, jakie to te rozdziały są przezaje*iste i jak to prawie bezbłędnie piszesz...
Ale to czysta prawda, więc pisz dalej i postaraj się rozszyfrować mój tak zawiły komentarz pozbawiony sensu.
Bredzę
<3
Kuburdek
Literówkę znalazłam i poprawiłam :) Przepraaaszam za nią ;)
UsuńTak czy inaczej, dziękuję bardzo za przeczytanie i poświęcenie czasu na komentarz, bo naprawdę to motywuje do dalszego pisania. Nieważne czy jest bez sensu, czy nie ;)
Pozdrawiam :3
O jejku jakie wspaniałe!! <3 Fajny pomysł z bratem Jamesa ;) Wiem że na pewno rozwiniesz to bardzo ciekawie. Tylko trzy pytanka:
OdpowiedzUsuńKiedy Peeta?
Kiedy Gale?
Kiedy następny rozdział ?!
Oczywiście bardzo mi się podoba ;*
1. Gale w następnym rozdziale.
Usuń2. Peeta w następnym po następnym ;)
3. Za jakieś... 3 dni dodam. Już napisałam, ale czuję, że wena mnie opuszcza więc poczekam z opublikowaniem. Żeby nie było zbyt długiej przerwy.
Dziękuję i pozdrawiam :3
Napisałaś, że za jakieś 3 dni, czyli 7. Więc... DODAWAJ:D
OdpowiedzUsuńA co do tej notki to trochę mi zabrakło brutalności i słynnego Tik Tak:D. Haymitch jak zwykle boski:D
Dodałam :) W następnym rozdziale jest duużo tik-tak :)
UsuńPozdrawiam :3