piątek, 14 lutego 2014

Rozdział VIII

- Emily Saws otrzymuje... - próba utrzymania napięcia. - Dwanaście!
Jak mogłam się domyślić, dwunastkę otrzymały jeszcze tylko dwie osoby. Czytaj: Snow namaścił trójkę trybutów, których trzeba jak najszybciej zlikwidować. 
Nie wiem, dlaczego oglądałam kapitolińską telewizję. Może dlatego, że nigdy wcześniej tego nie robiłam, a przyznam, że dowiadywałam się z niej ciekawych rzeczy. Było wielu pseudo-ekspertów, wypowiadających się na temat szans poszczególnych trybutów. 
- Jest grupa trybutów, którzy mają większe szanse na wygraną. Chyba na pierwszy rzut oka widać, kto się najlepiej prezentuje. Gdybym miał stawiać, postawiłbym na Finnicka Odaira lub Emily Saws. To bardzo ciekawa dwójka. Gdyby w Igrzyskach brało udział jedno z nich, sytuacja byłaby jasna. Jest jeszcze młodziutka Katniss Everdeen, która też może namieszać... Zapowiadają się bardzo ciekawe Igrzyska.
Następna na ekranie pojawiła się kobieta z dziwną, czerwoną fryzurą.
- Finnick Odair, jestem pewna. Ma najlepsze umiejętności, sponsorów też na pewno nie zabraknie. Ściskam za niego kciuki!
Prychnęłam. Pewnie z nią też się przespał.
- Brutus jest najbardziej doświadczony, i najsilniejszy. Moim zdaniem nie będzie miał problemu z Emily czy kimkolwiek innym. Absolutny faworyt - dodał ktoś inny.
- Emily ma najlepszy styl walki, a ocena z prezentacji mówi sama za siebie. Jeśli mądrze rozegra Igrzyska, na pewno wygra.
- Katniss będzie miała najwięcej sponsorów. Poza tym świetnie strzela i najlepiej z trybutów poradzi sobie w lesie, jeśli oczywiście będzie na arenie. Stawiałbym na nią.
Spekulacje nie miały końca. Ja, Finnick, Katniss i Brutus byliśmy najczęściej wymieniani w gronie faworytów. Oprócz nas często pojawiała się Enobaria, Johanna, a od czasu do czasu Erick. Mój konflikt z Finnickiem był jeszcze częstszym tematem poruszanym w telewizji, niż zakładałam. Kapitol nagrał nawet program codzienny, przedstawiający relacje między nami, urywki z Igrzysk i wywiadów. Tym ludziom naprawdę się nudziło. Przydałaby im się jakaś porządna praca w rzeźni...
- Emily, chodź na przymiarki! - Usłyszałam głos Lory zza drzwi.
- Nie - powiedziałam tylko nie odrywając oczu od ekranu. - Nie muszę.
Zapadła chwila ciszy.
- Jak to nie musisz? - Zapytała.
- Nie wystąpię w sukience - odparłam po czym wstałam i otworzyłam drzwi. - Pójdę w tym, w czym tu przyjechałam. W butach myśliwskich, skórzanej kurtce i spodniach.
- Ale sponsorzy...
- Nie obchodzi mnie to. Nie jestem jakąś lalką, którą można ubrać i sprzedać. Nikt mi już niczego nie może zabronić.
Wpatrywała się we mnie, nie mówiąc nic. Nie rozumiała tego.
- W porządku - powiedziała po jakimś czasie i odeszła. 
***
- Kilku trybutów chce z tobą sojuszu. Szczególnie Brutus i Enobaria... Chcieli, żebym cię przekonał - powiedział nieśmiało Jake. - Jakby nie patrzeć, to ciekawa propozycja. Gdybyś się zgodziła byłoby już po Igrzyskach.
- Tak. Tylko nie mogłabym spać, bo zabiliby mnie jak tylko zamknęłabym oczy. Nie ma szans. Będę w sojuszu z Johanną, nie ma innego wyjścia. Kto jeszcze chce sojuszu?
- Cashmere i Gloss. A poza nimi... Nie ma co wspominać. Nikt nie wart zastanowienia.
- A Dwunastka? - Zapytałam.
- Nie. I z tego co wiem, nie chcą sojuszu z nikim.
No tak. Czyli Haymitch jednak ich nie przekonał. Mogłam się tego spodziewać.
- Masz jakiś pomysł na te Igrzyska? - Spytał, po chwili ciszy.
- Szczerze? Żadnego. - Odpowiedziałam. - Trzeba iść na żywioł.
Próbowałam się uśmiechnąć, ale nie przyszło mi to łatwo. Wcale nie czułam się stuprocentowo pewnie, choć może powinnam, biorąc pod uwagę fakt, że byłam typowana na zwyciężczynię. Tak czy inaczej wygrać nie mogłam, powiedziałam to już sobie. Albo plan wypali, albo będę musiała chronić Katniss, a potem dać się zabić. Nie była to przyjemna perspektywa.
- A wywiady? - Przeszył mnie wzrokiem od góry do dołu. - Właśnie, czemu nie jesteś na próbie stroju?
- To jest mój strój - odparłam, wykonując obrót. - Też mi się podoba.
- I chcesz tak po prostu...?
- Tak. Chcę tak po prostu wyjść, powiedzieć parę ciepłych słów i mieć to z głowy.
Nie musiałam tego tłumaczyć. Cała moja "ekipa" chyba przyzwyczaiła się, że robię to co chcę. Podobał mi się ten układ.
***
Do wywiadu miałam mniej niż godzinę, więc postanowiłam w końcu się zebrać. Już prawie położyłam palec na przycisku od windy, kiedy nieoczekiwanie otworzyła się, a w jej środku stał Haymitch.
- Musimy pogadać, Saws - powiedział i wciągnął mnie do windy. 
Wjechaliśmy na samą górę, na dach. Czyli chciał porozmawiać o czymś tajnym. Tylko tam nie było podsłuchu. A przynajmniej nie było rok wcześniej... Crane mi o tym powiedział.
- Katniss nie chce sojuszu - oznajmił, kiedy tylko znaleźliśmy się na górze.
- O, serio?  Nie zauważyłam - stwierdziłam ironicznie.
- Ale i tak sojusz będzie miała.
- I ja mam być w tym sojuszu?
- Nie... Tak.
- Co? - Już nic nie rozumiałam.
- Będziesz, ale nie tak od razu... Wszystko mamy już ustalone. Katniss nie przepada za Johanną, a ty chyba jej nie zostawisz... Więc weźmiesz Johannę i ludzi z Trójki i uciek...
- Ludzi z Trójki? Pokręt i Wolta? Po co?
- Katniss chciała ich w sojuszu. Tylko tak zjednacie sobie... Albo raczej Johanna zjedna sobie Katniss. Potem dołączycie do reszty.
- Reszty, znaczy Katniss i Peety, tak? - Musiałam to wiedzieć. - Tylko oni, nikt więcej? 
Haymitch zamilkł na chwilę, po czym spojrzał mi w oczy i bez mrugnięcia powiedział:
- Tak, tylko oni.
- Więc zgadzam się - odparłam od razu. - A co z tą Trzy...
Zatkał mi usta i pokiwał przecząco głową. 
- Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie - odpowiedział. - Chodźmy, bo spóźnisz się na wywiady. 
Kiedy zjechaliśmy na dół rzucił jeszcze tylko:
- A tak w ogóle, Saws, fajna kiecka.
Uśmiechnęłam się. W końcu ktoś docenił moją kreację.
***
Katniss miała na sobie suknię ślubną. Snow kazał jej ją włożyć. Mogłam się tylko zastanawiać dlaczego. Nie widziałam w tym żadnego sensu, ślub w końcu i tak nie mógł się odbyć. Z pewnością była to duża strata dla tych wszystkich kolorowych pisemek, zajmujących się tymi wszystkimi błahostkami, którymi zwykli zajmować się Kapitolińczycy.
- Nie występujesz? - Zdziwiła się Johanna. Cała reszta udała, że nie zwróciła na to uwagi.
- Występuję - powiedziałam. - Jak mogłabym stracić okazję by powiedzieć prezydentowi co o nim myślę?
- W sumie racja, po co jakaś sukienka? Mamy się sprzedawać?
Prawie zdążyła ją z siebie zedrzeć, ale zatrzymałam jej ręce.
- Nie, Johanno, nie musisz. Wystarczy, że powiesz to co zamierzasz powiedzieć...
- Jeszcze nie wiem co powiem - mruknęła.
- Ty? - Zdziwiłam się. - Nie wierzę w to.
- Nie wiem, czy będę miała jeszcze coś do powiedzenia. Tak wielu trybutów wchodzi przed mną, że... Nie chciałabym się powtórzyć.
- Myślisz, że każdy powie coś "rewolucyjnego"? Brutus? Enobaria? Finnick? Proszę cię. Będą lizać dupę tym dziwolągom jak zawsze.
- Witam! Witam! Witam! - Wykrzykiwał Ceasar Flickerman. W tym roku zarówno jego włosy, jak i twarz była koloru lawendowego.
Wyrecytował słowa powitania i zaprosił na scenę pierwszego trybuta. Nie wiedziałam, że zawodowcy też mogą być wściekli za ponowne Igrzyska. A jednak. Gloss i Cashmere podeszli do tego sprytnie. Opowiadali o tym, jak Kapitolińczykom będzie smutno, kiedy stracą tylu swoich "ulubieńców". Brutus i Enobaria nie zdziwili, zachowywali się jak typowi mieszkańcy Dwójki - "to zaszczyt dla nas móc znów brać udział w Igrzyskach" i takie tam... W zasadzie każdy był wściekły i podważał rządy Snowa, mówił o niesprawiedliwości w Panem i chciał zmiany zasad. No, oprócz zbyt naćpanych i słabych, by móc jakkolwiek zareagować.
Finnick naturalnie wygłosił przemowę do swojej "Wielkiej Miłości". Oczywiście nie podał imienia owej niewiasty, więc każda z kobiet myślała, że chodzi właśnie o nią. I tak nie można się było po nim spodziewać niczego innego.
Beetee zaczął spekulować na temat władzy prezydenta i faktem, że mógłby on jeszcze odwołać Igrzyska, a Johannę ze sceny musieli zdejmować Strażnicy Pokoju, podczas gdy ona wydzierała się:
- Pieprzyć to! Pierdolcie się wszyscy!
Miałam niewielkie możliwości. Wszyscy już wszystko powiedzieli, reagując mniej lub bardziej emocjonalnie. Trzeba było do tego podejść sprytnie.
- A teraz trybutka z Dziesiątego Dystryktu, Emily Saws!
Patrząc na mój strój zobaczyłam zdziwienie na twarzy Ceasara. Wiedziałam już o co zapyta.
- Widzę, że nie zdecydowałaś się wystąpić w stroju.
- Nie - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - Chciałam zaprezentować państwu, jak wygląda normalny strój ludzi w Dystryktach. Zazwyczaj jest to jedyne ubranie jakie możemy mieć. Nadmienię jeszcze, że jako zwyciężczyni mam lepsze jakościowo ubrania niż reszta.
I w tamtej chwili, kiedy obserwowałam miny publiczności, zaczęło mi być żal tych ludzi. Może nie wyobrażali sobie życia w jednym ubraniu, nie wyobrażali sobie ciężkiej pracy, brudu i nędzy, ale też nie wyobrażali sobie śpiewu ptaków, lasu, normalnego życia. Byłoby mi cholernie smutno, gdybym była mieszkanką Kapitolu. Czułabym się winna i byłoby mi wstyd. Za każdy dzień mojego życia.
- W ogóle, życie u nas bardzo różni się od życia tutaj - ciągnęłam, zanim Ceasar zdążył mi przerwać. - Brud, nędza, ubóstwo. Dziesięć ludzi śpiących w jednym pomieszczeniu to dla nas komfort. Już pomijając fakt, że umieramy z głodu, a wiele ludzi wykańcza katorżnicza praca i tortury, którymi tak hojnie obdarzył nas Prezydent Snow. Strata, którą Kapitol poniesie jutro, strata kilku trybutów, nie może się równać śmierci tysięcy.
Na sali zapadła cisza.
- To straszne - powiedział Ceasar z udawanym współczuciem. Za chwile jednak jego minę zastąpił uśmiech. - Wiesz już co zrobisz na arenie? Oczywiście wiemy kogo będziesz chciała zabić najpierw, prawda?
Cała widownia zaczęła bić brawo. No jasne.
- Zaplanowałabym to co zrobię, ale wasi eksperci już pewnie zrobili to lepiej - mruknęłam.
Ceasar zaczął się śmiać.
- Dziękuję, Emily Saws, Dystrykt Dziesiąty! - Krzyknął podnosząc moją rękę w górę.
***
Katniss wygląda wyjątkowo w sukni ślubnej. Nie wiem już w co mam wierzyć, ale chyba moje odczucia nie były tu ważne. Wystarczyło już samo to, że wyszła na scenę. Publiczność zalewała się łzami i mdlała. Jakim ogromnym cierpieniem było dla tych ludzi stracenie nieszczęśliwych zakochanych z Dwunastego Dystryktu.
Powiedziała tylko, że żałuje, że nie będą mogli obejrzeć jej ślubu. Potem Ceasar poprosił ją, żeby obróciła się jak rok wcześniej. Podczas obrotu jej sukienka zaczęła się palić. Dosłownie. A zamiast białego materiału pojawiły się pióra. Stała się Kosogłosem. 
Przekaz był genialny, chociaż pewnie większość ludzi na widowni nie mogła go zrozumieć. Ale to nieważne. Ważne, że Snow rozumiał.
Następnie Peeta opowiedział o tradycji ślubnej w Dwunastym Dystrykcie i wyznał, że... Katniss jest w ciąży. To już było za dużo nawet dla Kapitolu. Ludzie krzyczeli by odwołać Igrzyska. Nieważna była moja mowa, przekleństwa Johanny i wypowiedzi zdenerwowanych trybutów. Nieważne było wyjście z parady trybutów podczas przemówienia Snowa. To wszystko nie mogło się nawet równać jednemu zdaniu, wypowiedzianemu przez tego chłopaka, na temat Katniss Everdeen, Dziewczyny Która Igra z Ogniem. 
W ramach protestu wszyscy złapaliśmy się za ręce - wszyscy trybuci. Naprawdę wiele kosztowało mnie podanie ręki Erickowi... Ale dla wyższego celu było warto. 
I wtedy zgasło światło, pozostawiając nas w oceanie krzyku, chaosu i wielkich emocji.
___________________
W końcu skończyłam :) Widzę, że podajecie mi dużo adresów do swoich blogów. Niestety jak dotąd nie miałam czasu wszystkich czytać, ale chciałabym zacząć. Moglibyście pod tym postem jeszcze raz podać mi wszystkie te adresy? Mam zamiar utworzyć zakładkę "polecane" czy coś takiego ;) Pozdrawiam :D

14 komentarzy:

  1. Cóż, z jednej strony opisujesz wiele elementów, które znamy już z Catching Fire, a z drugiej - robisz to w taki sposób, że aż chce się czytać!

    pozdrawiam, xdemonicole
    [73-hunger.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam twojego bloga,uwielbiam Emily,a jednocześnie uwielbiam Finnicka;-)Pozdrawiam-Iguanek

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam twój blog czytać jakiś czas, temu na telefonie,a z racji zacofania tego mojego środka komunikacji między ludzkiej nie umiałam komentować. Blog świetny, z rozdziału na rozdział coraz lepiej! Och lubię twoją Emily ale także wielbię Finnicka. Mam nadzieję, że oboje przeżyją! Podoba mi się przyjaźń Johanny z Emily taka naturalna.
    No cóż z niecierpliwieniem czekam na nowy rozdział!
    Pozdrawiam!
    Paulla K
    Ps. wpradzie mój blog o igrzyskach jeszcze nie powstał, ale jest w planach to pragnę Cię zaprosić do mnie na inny blog : nastolatkawwielkimswiecie.blogspot. com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział. Podobało mi się jak przedstawiłaś te typowania ludzi z Kapitolu, rozmowa z Haymitchem była super, fajnie, że Emily wyglądała tak normalnie. Myślałam, że zacznie nagadywać na Snowa, ale jednak nie. Szkoda :) Nie mogę się doczekać areny i tego co zrobi Emily, kiedy dowie się, że w sojuszu jest Finnick. Bo na razie nie wie ^^ Fajnie to sobie wymyśliłaś. Emily i Johanna w sojuszu brzmi obiecująco ;) Cóż, czekam na więcej i zapraszam do mnie:
    igrzyska-vivien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojojoj! Wiress i Beetee to Trójka! Nie Piątka... Sens zachowany, taka sobie zwykła literówka ;) . Bardzo przyjemny rozdział, jak napisał przedmówca, niektóre wydarzenia przepisujesz z książki, ale w tak ciekawy sposób, że nie można się oderwać ;) . Gratuluję ciekawych pomysłów i
    Życzę moim ukochanym Trybutom powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że coś jest nie tak :P Nie wiem o czym myślałam jak to pisałam... Większość wydarzeń rzeczywiście przepisuję, bo nie chcę dużo zmieniać w fabule. Wtedy wszystko mogłoby się posypać ;) Dziękuję i pozdrawiam ^^

      Usuń
    2. cudowne :) przejdz do areny w następnym rozdziale bo już nie moge sie doczekac :) pisz szybciutko. Weny

      ~alek

      Usuń
  6. Nadrobiłam dwa zaległe rozdziały i mogę ci to skomentować.
    Akapity. Brakuje mi tego w Twoim opowiadaniu. Z nimi się czyta znacznie lepiej i dodają piękny efekt w postaci przejrzystości tekstu. Wiem, jestem marudna, ale co tam. ;)
    Literówki też ci się zdarzają, ale nie są aż tak tragiczne. W wolnym czasie przejrzyj rozdział i sobie je popoprawiaj.
    Moja opinia treści będzie teraz do dwóch rozdziałów.
    Ten motyw ze spaleniem flagi jest rewelacyjny. Nigdy w życiu nie wpadłabym na coś takiego. Brawa dla Ciebie. ;)
    Wykorzystanie stroju z Dystryktu to też strzał w dziesiątkę! Niech Kapitol patrzy, że ich luksusy to tamtych cierpienie.
    Rozmowa Katniss z Emily jakoś się nie kleiła, ale same stwierdziły, że nie potrafią tego robić na siłę. Tak czy siak jednak coś o sobie wiedzą.
    No to teraz pozostaje czekać na dalszy ciąg.
    Życzę weny. :)
    Abigail z [miastozloczyncow.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo! Błagam Next!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super, zresztą jak zwykle. W następnym rozdziale chyba dojdziesz do areny. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. :D Hurra! już ciem ciałam znów ponaglić a tu rozdział ♥. Łiiii Emily! Uwielbiam ją, choć czasem przypomina mi Johannę xd. Hmm nieźle splatasz swój ff z prawdziwymi Igrzyskami, całkiem fajnie to wygląda. Dalej, dalej, dalej! Co tak wolno? Cem dowiedzieć się czy w końcu pomści Patricka ;---;
    Pozdrawiam i czekam na cdn^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział :C Nie żebym Cie pospieszała, bo wiem, że szkoła i wszystko inne i w ogóle... Sama nie mam na nic czasu. Ale pamiętaj, że wspaniale piszesz i będę wiernie czekac na kolejny rozdział ;) Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeeju to jest BOSKIE ! Już nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów ! :)

    OdpowiedzUsuń